niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział Pierwszy.

Ariana Po'V 
Do mojego pokoju wbiegła Alice, która najprawdopodobniej czegoś szukała. Nie zwracając na nią uwagi, przekręciłam się na drugi bok. Zamknęłam oczy próbując usnąć lecz hałas wywoływany przez moją siostrę mi nie pozwalał. 
-Czy możesz stąd wyjść i dać mi spać?! - warknęłam. 
-Nie! Zamknij się. - wyszła trzaskając drzwiami. 
-Kurwa! - krzyknęłam rzucając poduszką w drzwi. 
Powoli wstałam z łóżka. Wzięłam z szafy bieliznę i poszłam pod prysznic. Zdjęłam z siebie zbędne ubrania zostając naga. Wsunęłam się do kabiny. Odkręciłam kurek z wodą, która oblała całe moje ciało. Moje mięśnie rozluźniły się.
Nalałam na dłoń płyn do mycia ciała o zapachu malinowym i umyłam nim moje ciało omijając świeże rany. Zmoczyłam włosy i umyłam je. Kiedy skończyłam owinęłam się ręcznikiem. Wyjęłam szczotkę do włosów i zaczęłam suszyć moje długie włosy. Założyłam bieliznę i skierowałam się do mojego pokoju. Podeszłam do szafy i wyjęłam czarne rurki, białą bluzkę na krótki rękaw, czarną bluzę i skarpetki. Założyłam wybrany komplet i wyszłam z pokoju. W łazience zrobiłam delikatny makijaż i umyłam zęby. Zeszłam na dół i poszłam w stronę kuchni. Z lodówki wyciągnęłam sok pomarańczowy, który nalałam do szklanki. Wypiłam go. Spakowałam wszystkie potrzebne mi rzeczy na dzisiejszy dzień. Założyłam białe nike i wyszłam z domu. Wiem, że moja siostra nie pójdzie do szkoły, dlatego też ich nie zamykałam. Wolnym krokiem szłam do szkoły inaczej: piekła. Nie lubili mnie tam. Ciągle byłam obgadywana, popychana i wyzywana. Ta, super. Przekroczyłam teren szkoły. Wzrok wszystkich padł na mnie.
 Nie zwracając na to uwagi podeszłam do mojej szafki i wyjęłam potrzebne książki. Pierwszą mam matematykę. Ja pierdole... Poszłam pod klasę. Za chwile powinien być dzwonek, więc usiadłam na podłodze krzyżując nogi. Nagle podeszła do mnie Maya. Jeszcze lepiej! Nienawidzę jej całym moim sercem. Jest taką suką, że szkoda gadać... 
-No proszę, kogo my tu mamy? - warknęła. 
-Idź stąd. - syknęłam, nie patrząc na nią. 
-Spójrz na mnie jak do ciebie mówię kurwo. - szarpnęła mnie. 
-Spierdalaj! - krzyknęłam, uderzając ją z liścia w twarz. 
Wtedy moje nerwy nie wytrzymały. Stałam tam myśląc nad tym co właśnie zrobiłam. Ale w sumie, należało jej się. Nie ma prawa mnie wyzywać i szarpać. 
-Zabiję cię suko. - złapała mnie za włosy i szarpnęła w dół przez co upadłam. 
Kurwa mać i po co mi to było?!
-Jeszcze raz mnie dotkniesz a upierdole ci łapy, zrozumiałaś? - krzyknęła mi prosto w twarz. 
Nie chcąc kolejnej kłótni pokiwałam głową. Odeszła, zostawiając mnie na podłodze. Podniosłam się i po chwili zadzwonił dzwonek. Weszliśmy do klasy. Jak zwykle ja usiadłam na końcu - sama. 
Nikt przecież nie usiądzie z głupią Arianą.. - pomyślałam. 
Czasem zastanawiam się, czemu akurat ja mam takie życie.. Chciałabym być normalną nastolatką, która ma przyjaciół, rodzinę kocha życie. Ale tak nie jest i nigdy nie będzie.. Z rozmyśleń wyrwała mnie pani Monrove, która poprosiła mnie do odpowiedzi. Kurwa.... Nic nie umiem! No to będzie kolejna jedynka. Jak tak dalej pójdzie to nie zdam. Wstałam z miejsca i podeszłam do biurka nauczycielki.

*

Lekcja minęła szybko. Z odpowiedzi dostałam trójkę, więc jest dobrze. Wyszłam z klasy ostatnia. Jak zawsze. A teraz co? A no tak fizyka. Żeby tylko mnie nie spytała.. Poszłam do szafki po potrzebne książki i poszłam pod salę 12 gdzie będę mieć kolejną lekcję. Usiadłam na parapecie. Moją uwagę przyciągnął chłopak kłócący się ze swoją dziewczyną.
Albo inaczej: dziewczyna krzycząca na swojego chłopaka. Czemu ja go nigdy tutaj nie widziałam? Dobra, nie ważne. Weszliśmy do klasy po raz drugi już, zajęliśmy swoje miejsca.

*****

Miałam jeszcze 4 lekcje, po których wróciłam do domu. Zdjęłam buty i bluzę. Skierowałam się do swojego pokoju, gdzie położyłam się na łóżku. Bezsensownie patrzyłam się w sufit. Chciałabym się spotkać z Tiną. Wyjechała pół roku temu. Teraz rozmawiamy tylko przez skype'a albo przez telefon. Byłyśmy sąsiadkami, ona jest ode mnie o cztery lata starsza. Znalazła tam pracę. Brakuje mi jej bo była moją jedyną przyjaciółką. Ona jako jedyna mnie rozumiała. Do pomieszczenia weszła moja matka.
 -Wychodzę. - oznajmiła. 
 -Dla mnie możesz już nie wracać. - warknęłam. 
Po tym tak po prostu wyszła. To chyba nawet lepiej..
Mam na dzisiaj dość kłótni. Co by tu porobić? Idę spać. Mimo, że jest siedemnasta.. Oj tam, co mi szkodzi? I tak nie mam co robić... 


Justin Po'V

Mimo tego, że mam 19 lat chodzę do szkoły. Tak, tak wiem. Kilka razy nie zdałem. Chodzę do trzeciej gimnazjum. Przepisałem się do nowej klasy. Jutro pierwszy raz tam pójdę. Czemu się przepisałem? Chodziła tam dziewczyna, która się do mnie przystawiała i wkurwiała mnie. Łagodniej się nie dało. Pokłóciłem się do tego z moją dziewczyną. Nie kocham jej, tak? Ona jest wredną suką.
Ja jestem zupełnie inny. Mam dość jej traktowania mnie i innych ludzi. Naszej kłótni przyglądała się jakaś dziewczyna. Olałem to. Kiedy się kłócimy wszyscy się na nas patrzą, bo ta głupia suka drze się na cały korytarz!
Wyszedłem ze szkoły i poszedłem do domu. mieszkam sam, więc będę miał ciszę i spokój chociaż raz. Chociaż raz bez mojej jebniętej dziewczyny. Wszedłem do kuchni, otworzyłem lodówkę wyjąłem z niej sok jabłkowy i wypiłem go. Położyłem się na kanapie. Włączyłem telewizor i zacząłem oglądać jakiś film. Nie wiem kiedy zasnąłem. 


Ariana Po'V

Obudziłam się po około godzinie. Zgłodniałam.. Powoli zwlokłam się z łóżka i skierowałam się w stronę kuchni. Wyjęłam z szafki miskę do której wlałam mleko i wsypałam płatki. Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść przygotowany posiłek.
Na koniec pozmywałam naczynia. Do pomieszczenia weszła moja siostra. Jak zwykle z telefonem. Irytuje mnie to. Zresztą każdego.. 
 -Hej. - mruknęłam wycierając ręce. 
-Cześć. - uśmiechnęła się lekko. 
-O co chodziło ci rano? - spytałam. 
-Matka mnie wkurzyła, wiesz. - spuściła wzrok na swoje stopy. 
-Rozumiem. Nie przyjmuj się. - przytuliłam ją. 
-Dzięki. - wyjęła z szafki szklankę do której nalała wody.
Wyszła i skierowała się do swojego pokoju.

*

Ogarnęłam w domu. Jestem wykończona. Wróciłam do swojego pokoju, gdzie położyłam się na łóżku i wybrałam numer do Tiny. 
-Hej kochanie. - zachichotała. 
-Cześć Tina. - mruknęłam. 
-Jak tam mała? - spytała. 
-Nie jest źle. - lekko się uśmiechnęłam. 
-A mama? 
-Ciągle to samo. - powiedziałam oschle. 
-Mam dobrą wiadomość dla ciebie. - zmieniła temat. 
-Jaką? - zaciekawiła mnie. 
Może w końcu przydarzy mi się coś miłego... 
-Już niedługo wracam do Los Angeles. - pisnęła. 
-Jeju! Naprawdę?! - cieszyłam się jak małe dziecko. 
-Tak, za miesiąc jestem. 
-Nawet nie wiesz jak się cieszę. - opadłam plecami na łóżko. 
-Dobra ja zmykam spać trzymaj się misia. - cmoknęła. 
-Dobranoc. - rozłączyłam się. 
W końcu będę mogła zobaczyć się z moją JEDYNĄ przyjaciółką. Nie widziałyśmy się prawie dwa lata. Tęsknie za nią jak nie wiem... 
Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Tak się przestraszyłam, że aż podskoczyłam. Aha, czyli matka wróciła... 
-Ariana, chodź tu! - krzyknęła. 
Cholera jasna! Czego ona ode mnie chce?! 
-Po co? 
-Kurwa mać, chodź tu w tej chwili! - wrzasnęła. 
Tak. Jest pijana. Super. 
-Co? - warknęłam. 
-Zrób mi coś do jedzenia, jestem głodna. - zdjęła buty i położyła się na kanapie w salonie. 
-Kurwa, jakbym nie miała nic innego do roboty. - mruknęłam pod nosem. 
Zrobiłam jej płatki z mlekiem i zaniosłam jabłko. Niech się cieszy, że to ma. 
-I ja mam to zjeść? - zaśmiała się. - W dupe możesz sobie to wsadzić. - rzuciła we mnie owocem. -Wiesz co? Mam w dupie to, że nie zjesz. Dla mnie nie jedz ja nie jestem twoją służącą. Nic nie robisz tylko całymi dniami pijesz i pieprzysz się z jakimiś zboczeńcami! Brzydzę się tobą! - ostatnie zdanie wykrzyczałam. 
-Spierdalaj. - syknęła. 
Nie miałam ochoty z nią dłużej rozmawiać. Poszłam do pokoju. Znów doprowadziła mnie do płaczu. Jak ja jej nienawidzę! 
Zsunęłam się plecami po ścianie, a ja moje pośladki zderzyły się z chłodnymi panelami. Schowałam twarz w kolanach a z moich ust wydobyło się ciche łkanie. Dlaczego ona mnie tak traktuje?! Niczym tej kobiecie nie zawiniłam. Ona traktuje mnie jak zwykłego, nic nie wartego śmiecia..
Wyprostowałam nogi. Otarłam moje policzki z łez i podniosłam się z podłogi. Podeszłam do lustra. Zobaczyłam własne odbicie, którego szczerze mówiąc się przestraszyłam. Wyglądam fatalnie... Rozmazany makijaż, wory pod oczami.. Masakra.
Doprowadziłam się do "ładu." Poszłam do pokoju. Przebrałam się w białą piżamę, uczesałam włosy w luźnego koka i położyłam się spać.

*

Jasne promienie słońca dotarły do moich oczu budząc mnie. Westchnęłam.i przekręciłam się na drugi bok. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę szóstą dwadzieścia. 
-Czas wstawać. - szepnęłam. 
Kolejny dzień męki w szkole. Fantastycznie..
Wzięłam czystą bieliznę i poszłam pod prysznic. Opłukałam się wodą. Wzięłam płyn o zapachu malinowym i umyłam nim ciało. Włosy umyłam szamponem i dokładnie spłukałam pianę. Wyszłam i owinęłam się białym, puszystym ręcznikiem. Włosy dokładnie wysuszyłam i umyłam zęby. Założyłam bieliznę i szybkim krokiem poszłam w stronę pokoju. Z szafy wyjęłam jeansy z dziurami na kolanach i biały sweterek z rękawami na trzy czwarte. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Pomalowałam rzęsy i usta błyszczykiem. Spakowałam potrzebne mi rzeczy. Założyłam na nogi białe conversy i wyszłam z domu. Zegar wskazywał godzinę siódmą pięćdziesiąt dziewięć. Kurwa, spóźnię się... Szłam szybkim tempem. W szkole byłam po pięciu minutach. Pobiegłam do sali. 
-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie. - mruknęłam. 
Zobaczyłam, że nie ma wolnego miejsca. Tam, gdzie siedziałam do tej pory usiadł ten chłopak co wczoraj sprzeczał się ze swoją dziewczyną.
W zakłopotaniu zajęłam miejsce przy chłopaku. Boję się go... Wyjęłam zeszyt i piórnik. Zapisałam temat i zaczęłam słuchać nauczyciela. Czułam na sobie wzrok tego chłopaka. Kurwa mać człowieku... 
-Zrób zdjęcie zostanie na dłużej. - warknęłam. 
-Umm.. Przepraszam. - spuścił wzrok na ławkę. 
No i dobrze. Reszta lekcji minęła bardzo szybko. Szatyn od tamtej pory na mnie nie spojrzał. Czy ja wyglądam na obrazek, który można "podziwiać"? Spakowałam moje rzeczy do torby i wyszłam z klasy. Co on w ogóle robi w tej klasie? Został miesiąc do wakacji.. Nawet jeśli to wygląda na starszego...
Teraz mamy mieć wychowanie fizyczne. I tak nie będę ćwiczyć.. Tak na prawdę nie pamiętam kiedy ostatnio ćwiczyłam na wf-ie. W czasie przerwy poszłam do łazienki. Załatwiłam swoje potrzeby. Umyłam ręce i wyszłam z łazienki. Skierowałam się na salę gimnastyczną. Usiadłam jak zwykle w kącie, żeby nikomu nie przeszkadzać. Zawsze tak było, jest i będzie. Ku mojemu zdziwieniu po stronie "dziewczyn" ćwiczyli chłopacy. Tak mamy określone miejsca. Kiedy już chciałam wstać zobaczyłam, że kuca przy mnie ten chłopak. Czy on nie może mi dać spokoju?
 -Co chcesz? - powiedziałam obojętnie. 
-Jestem Justin. - mruknął, patrząc na mnie. 
-Ariana. - szepnęłam. 
-Możemy porozmawiać? - spytał. 
-Nie znam cię. - westchnęłam. 
-Spokojnie, nic ci nie zrobię. - posłał mi uśmiech. 
Skłamałabym mówiąc, że nie jest przystojny. A jeszcze ten uśmiech! Można dać się za niego zabić... -Okey. - wstałam. 
Wyszliśmy z sali. Justin zaprowadził nas do szatni. Usiadłam na podłodze pod ścianą a chłopak na ławce. Żadne z nas nic nie mówiło. Chciał rozmawiać a tu cisza.. Bez sensu. 
-Chciałeś porozmawiać. - westchnęłam. 
-No wiem, ale nie wiem od czego zacząć. - podrapał się po karku. 
-No dawaj. - syknęłam. 
-Okey. No bo na lekcji zobaczyłem w twoim piórniku żyletki a na rękach masz blizny. Chciałem zapytać, czy ty się okaleczasz? - spytał. 
-Nie twój zasrany interes. - odwróciłam wzrok. 
-Chcę Ci jakoś pomóc. - westchnął. 
-Ale czy ja powiedziałam, że chcę czyjejś pomocy? Nie. No właśnie. - wstałam i wyszłam. 


Justin Po'V

Kurwa. Mogłem trochę poczekać z tym pytaniem.. Ale tak na prawdę szkoda mi jej. Nie wiem co takiego się wydarzyło w jej życiu ale muszę się dowiedzieć. Pomogę jej. Nawet jeśli będzie to trudne. Westchnąłem i przetarłem twarz. Muszę ją za to przeprosić. Wyszedłem z szatni i zacząłem szukać dziewczyny. Poszedłem na stołówkę. Znalazłem ją za pierwszym razem. Siedziałam w kącie, skulona. Po cichu podszedłem bliżej. Miałam w ręku żyletkę. Wyrwałem jej z ręki metalowy przedmiot. 
-Co do... Justin. - warknęła. 
-Chciałaś się pociąć? - spytałem wkurzony. 
Nic nie odpowiedziała.
 -Czyli tak? 
-Nawet jeśli to co?! - krzyknęła. - Czemu nie? - zaśmiała się bez humoru.

 ~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Witam Was :D
Rozdział dodaje wcześniej bo nie mogłam się doczekać :3
Mam nadzieję, że Wam się podoba!
Proszę skomentuj, ponieważ to bardzo motywuje do dalszego pisania ♥  

 




19 komentarzy:

  1. Najlepszy!/wiki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba :* Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną do końca! ;3

      Usuń
  2. Swietny czekam na rozdział 2 :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny czekam na rozdział 2 :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest super!!! Pisz błagam cię 🙏 🙏 🙏 🙏 kiedy będzie nn ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku, dziękuje za miłe słowa <3 bardzo mi miło :* następny w piątek ;3

      Usuń
  6. Świetny! W końcu coś innego :) czekam na 2 rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :3 mam nadzieję, że zostaniesz ze mną :) <3

      Usuń
    2. Bardzo się cieszę, że Ci się podoba :3 mam nadzieję, że zostaniesz ze mną :) <3

      Usuń
  8. oki, zakochałam sie w tym <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Już sam prolog mnie zaciekawił, a po pierwszym serialu wiem, że będę czytać :D
    Zapraszam ❤
    http://you-love-shouldnt-be-this-hard.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń

Followers