Proszę skomentuj :)
Obudziło mnie jasne światło, które przedostało się przez moje powieki. Dziwne. Zawsze, kiedy się budzę jest prawie, że ciemno. To chyba nie jest mój pokój... Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy przyzwyczajając się do światła.
To zdecydowanie nie jest mój pokój! Gdzie ja jestem?! Usiadłam rozglądając się dookoła. Nie kojarzę tego pomieszczenia. Odkryłam się i postawiłam nogi na drewnianej podłodze.
Wzięłam swój telefon z szafki. Jedna wiadomość. Przejechałam palcem po ekranie, odblokowując go. Od Justina.
Jakbyś nie wiedziała, jesteś u mnie ;) ja pojechałem do sklepu. Czuj się jak u siebie:)
A czyli to jest pokój Justina.
Spojrzałam na szafkę ponownie, gdzie leżały moje ubrania. Moje ubrania?! Nie pamiętam, żebym chciała u niego nocować i żeby mnie rozbierał. Miałam na sobie ogromną koszulkę najprawdopodobniej Justina. Sięgała mi do połowy uda. Wstałam, wyszłam na korytarz w poszukiwaniu łazienki. Pierwsze drzwi - nie, drugie drzwi - nie. Było tak z kolejnymi trzema. W końcu doszłam do dużej, pięknej łazienki. Była cała biała z czarnymi meblami. Zerknęłam na moje odbicie w lustrze.
Myślałam, że wyglądam gorzej.. - pomyślałam.
Przemyłam twarz wodą i załatwiłam swoje potrzeby. Wyszłam chcąc wejść do pokoju, w którym spałam kiedy przede mną stanął brunet. Nie znam go.
-Hej. - zmarszczył brwi.
-Cześć. - posłałam mu lekki uśmiech.
-Ty jesteś Ariana? - spytał.
-T-tak a co? - zmarszczyłam brwi.
-Jestem Drew Bieber, brat Justina. - uśmiechnął się, ściskając moją dłoń.
-Mieszkasz z nim? - spytałam nagle.
-Nie, kazał mi tu wpaść i zobaczyć czy wszystko z tobą w porządku. - zaśmiał się krótko.
-A, okey. - mruknęłam.
-Rób co miałaś robić, nie zwracaj na mnie uwagi. - kiwnął głową, wchodząc do łazienki.
Weszłam do pokoju, gdzie założyłam ubrania. Pościeliłam łóżko Justina i położyłam jego T-shirt na szafce, gdzie były wcześniej moje rzeczy. Znalazłam na biurku chłopaka grzebień, którym rozczesałam włosy. Kiedy miałam wychodzić drzwi od pokoju się otworzyły a w nich stanął Justin.
-Wstałaś. - uśmiechnął się.
-Jak widać. - wzruszyłam ramionami.
-Chcesz coś zjeść? - spytał.
-Nie. - szepnęłam, zakładając buty.
-I tak zjesz. - wszedł i zamknął drzwi.
-Nie zjem. - syknęłam.
-To nie wyjdziesz. - zablokował mi drzwi.
-Justin muszę wracać do domu. - warknęłam.
-Tylko jeśli coś zjesz.
Rozejrzałam się po pokoju. Jest jak inaczej tędy wyjść?
Balkon! Odeszłam od niego i otworzyłam balkon. Wyszłam na niego, lecz stwierdziłam, że jest zbyt wysoko, żeby wyskoczyć. Usiadłam pod ścianą, wypuszczając z siebie warknięcie. Jak ten człowiek mnie denerwuje!
Justin Po'V
Rano pojechałem do Arii, żeby z nią porozmawiać. Porozmawiać znaczy zakończyć nasz związek. Jak to przyjęła? Zaczęła się wydzierać. Jak wyszedłem pojechałem na zakupy. Kupiłem kilka produktów spożywczych. Kazałem mojemu bratu przypilnować Ari, ponieważ po niej można się spodziewać wszystkiego. Kiedy wróciłem do domu od razu poszedłem do Ariany. Wstała. Denerwuje mnie to, że nie chce jeść. Kurwa, jest irytująca. Chcę być dla niej miły i jej pomóc ale ona tego nie ułatwia.
Wyszedłem za nią. Siedziałam na podłodze, patrząc w drugą stronę.
-Czemu nie możesz sobie odpuścić? - mruknęła.
-Nie chce żebyś kiedyś skończyła gdzieś pod mostem, wychudzona i zakrwawiona a nawet może nie żywa. - splunąłem.
-Nic takiego się nigdy nie wydarzy. - zaśmiała się krótko.
-Tak, wierz w to. - syknąłem.
-Jaki ty masz problem? - krzyknęła.
-Ja? To ty masz cały czas jakiś problem. Ja pierdole dziewczyno chce Ci pomóc ale ty mi tego nawet nie ułatwiasz. Wiesz co? Będę miał wyjebane tak jak ty do tej pory. - wyszedłem, trzaskając drzwiami. Wszedłem na dół i wszedłem do kuchni.
Wyjąłem z lodówki butelkę wody niegazowanej i wypiłem ją. Usiadłam na kanapie chowając twarz w dłoniach. Pociągnąłem za końce moich włosów. Usłyszałem trzaśnięcie drzwiami. Super, czyli wyszła. Wybiegłem z domu, nie może wracać sama. Jej dom jest jakieś pół godziny stąd. Znalazłem ją ulicę dalej. Siedziała pod ściną paląc papierosa. Podszedłem do niej po cichu.
-Odejdź. - szepnęła. - Miałeś mieć wyjebane. - posłała mi uśmiech.
Mogłem zobaczyć w jej oczach łzy. Może i nie powinienem aż tak na nią naskoczyć.
-Odwiozę cię do domu i dam ci spokój. - powiedziałem po chwili ciszy.
-Okey. Ale nie odzywaj się do mnie. - warknęła, depcząc resztę papierosa podeszwą buta. Dziewczyna szła pierwsza. Nikt z nas nie odezwał się nawet słowem. Kiedy dotarliśmy do domu, wziąłem kluczyki i otworzyłem samochód. Szatynka wsiadła lekko trzaskając drzwiami.
Pokiwałem głową i zająłem miejsce kierowcy. Odpaliłem silnik i odwiozłem Arianę do domu. Cała droga minęła w ciszy. Jedynym dźwiękiem był głos silnika. Co jakiś czas spoglądałem na nią, lecz ona patrzyła w okno.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, dziewczyna wybiegła z samochodu. Mogłem zobaczyć łze, spływającą po jej policzku. Uderzyłem pięścią w kierownice. Dopiero co ją przeprosiłem i znowu zjebałem. Super. Odjechałem z pod domu szatynki i pojechałem do domu. Zrzuciłem z siebie ubrania i wszedłem pod prysznic.
Ariana Po'V
Wbiegłam do domu. Od razu położyłam się na łóżku. Łzy spływały z moich oczu, niczym wodospad.
''Nie chcę żebyś skończyła kiedyś gdzieś pod mostem, wychudzona i zakrwawiona a nawet wychudzona.,,
Przypomniałam sobie jego słowa. On na prawdę chce mi pomóc. Ale nikt nie ma prawa podejmować za mnie decyzji. A na pewno nie ktoś, kogo prawie nie znam.
Otarłam łzy i wstałam kierując się do kuchni. Wyjęłam szklankę do której wlałam sok pomarańczowy. Wypiłam go i usiadłam na krześle przy stole. Wyjęłam telefon. Zegar wskazywał trzynastą dziesięć. Jutro muszę iść do szkoły. Chociaż... Nie, wcale nie muszę. Nie chcę widzieć się z Justinem. Wstałam, wzdychając i ponownie udałam się do swojego pokoju. Muszę się przejść.. Podeszłam do szafy z której wyjęłam jeansy, białą, obcisłą bluzkę na ramiączka i cienki brzoskwiniowy sweterek. Skierowałam się do łazienki. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze, szczerze mówiąc przestraszyłam się. Nie no, tak nie wyjdę. Nałożyłam pod oczy korektor i pomalowałam rzęsy. Na usta nałożyłam swój ulubiony błyszczyk o zapachu malin. Gotowa wyszłam z łazienki. Założyłam jeszcze czarne conversy i wzięłam słuchawki. Wyszłam z domu kierując się do pobliskiego parku. Włączyłam sobie moją ulubioną piosenkę czyli Demi Lovato - heart attack. Szłam powoli mijając ludzi, dużą ilość ludzi. Małe dzieci bawiące się z rodzicami, zakochane pary całujące się lub przytulające, staruszki wyprowadzające psy.
Szłam przed siebie słuchając ciągle tej samej piosenki. Jak doszłam do parku, usiadłam na ławce. Pogoda była na prawdę ładna. Wyjęłam słuchawki, ponieważ poczułam przy sobie czyjąś obecność. Błagam, tylko nie Justin! Odwróciłam się i zobaczyłam osobę o wiele gorszą. Maya. Super.
-Czego chcesz? - syknęłam.
-Ja? Ja chciałam tylko porozmawiać. - posłała mi fałszywy uśmiech.
-O czym? - warknęłam.
-O tobie i Justinie. - powiedziała surowo.
-Jezu, Maya nic między nami nie ma. Nie jesteśmy nawet przyjaciółmi. Ja nie mam z nim nic wspólnego i tak na prawdę nie chcę mieć. Możesz go sobie brać czy co chcesz, ja to mam gdzieś. - byłam z nią szczera.
Nic od niego nie chce i nic do niego nie czuję.
-Serio? - zmarszczyła brwi.
-Tak, serio. A teraz przepraszam, bo muszę iść. - wstałam i ruszyłam w stronę domu.
*
Kiedy doszłam do domu, zdjęłam buty i skierowałam się do kuchni. Siedziała tam moja matka jedząc frytki.
-Cześć. - powiedziała.
-Hej. - mruknęłam.
-Chcesz? - wskazała na talerz.
-Nie, dzięki. - westchnęłam. - Idę do siebie.
-Ariana, czekaj! - wstała.
-Co? - odwróciłam się.
-Chcesz iść ze mną do centrum? No wiesz na jakieś zakupy? - spytała.
To chyba pierwszy raz, jak ona chce zrobić coś ze mną. Razem. Wow, dziwne uczucie.
-No mogę. - posłałam jej lekki uśmiech.
-To idź się zebrać. Ja dziesięć minut idziemy. - usiadła na miejscu, kończąc swój posiłek.
Poszłam do pokoju i spięłam włosy w kucyka. Sprawdziłam jeszcze, czy nie mam żadnych nowych wiadomości od Tiny. Nie mam. Westchnęłam chowając telefon z powrotem do kieszeni. Na korytarzu założyłam czarne, krótkie conversy. Poczekałam chwilę na mamę i wyszłyśmy z domu.
Dojechaliśmy do galerii i poszliśmy do H&M. Wybrałam śliczną, cielistą sukienkę, którą przymierzyłam.
-Wyglądasz ślicznie. - powiedziała. - Kupie Ci ją.
-Dziękuje. - posłałam jej szczery uśmiech.
-Czekam przy kasie. - zasłoniła zasłonę.
Przebrałam się i wyszłam. Zapłaciłyśmy za sukienkę i poszliśmy do Starbucksa. Zamówiłam frappucino z białą czekoladą a ona jakąś kawę. Usiadłyśmy przy stoliku, pijąc napoje.
Zaszłyśmy do kilku sklepów, lecz nic nie kupiłam. Jedynie ona kupiła białą koszulę i marynarkę.
-Ari mam do ciebie pytanie. - powiedziała wsiadając do samochodu.
-Hm?
-Chcesz iść ze mną dziś na kolacje? Poznałam faceta i wiesz. - uśmiechnęła się.
-A Alice idzie? - spytałam.
-Jeszcze z nią nie rozmawiałam. - spojrzała na mnie niepewnie.
-Ja mogę iść, jeśli chcesz. - w końcu zaczynam się z nią dogadywać.
-Dziękuje, to dużo dla mnie znaczy. - odpaliła silnik.
W drodze opowiedziała mi o nim. Wydaje się być porządnym facetem. Ma czterdzieści lat, jest szefem jednej z firm, nie ma dzieci (co jest dużym plusem dla mnie) i lubi chodzić do kina. Czuję, że możemy się dogadać.
Dojechaliśmy pod dom. Wysiadłam z samochodu pierwsza. Wbiegłam do domu, żeby się przyszykować.
-Alice! - krzyknęłam, wbiegając do pokoju.
Założę nową sukienkę. Wyjęłam z dna szafy czerwone szpilki. Wzięłam wybrany komplet i weszłam do łazienki. Założyłam ubrania i rozpuściłam włosy. Lekko je pokręciłam włosy. Czas na makijaż! Zrobiłam kreski i pomalowałam rzęsy maskarą. Usta pomalowałam czerwoną szminką. Jestem gotowa.
Jeszcze pogadam z Alice. Poszłam do jej pokoju. Stała do mnie tyłem. Miała na sobie białą, zwiewną sukienkę i białe baleriny. Włosy miała rozpuszczone i opadały falami na jej plecy.
-Co? - mruknęła.
-Też idziesz?
-Nie ubrałam się tak żeby siedzieć w domu. - zaśmiała się.
-Ładnie wyglądasz. - posłałam jej szczery uśmiech.
-Ty też. - westchnęła.
Miała też lekki makijaż. To znaczy kreski, tusz i jakaś pomadka.
-Idziemy? - wzięłam ją pod rękę.
Weszliśmy do kuchni, gdzie mama stała pijąc kawę. Miała czarne jeansy, białą koszulę i czarną marynarkę. Na jej stopach były sześciocentymetrowe koturny z odkrytymi palcami.
-Idziemy? - spytała.
-Oczywiście. - posłałam jej uśmiech.
Mimo tego, że mam dziesięciocentymetrowe obcasy - jestem najniższa. Mam zaledwie metr pięćdziesiąt pięć. Alice jest młodsza i wyższa. Ma około metr siedemdziesiąt. Wyszłyśmy z domu. Usiadłam na miejscu pasażera a Ali z tyłu. Mama odpaliła silnik i odjechała z pod domu.
Droga minęła w ciszy. To pewnie dlatego, że wszyscy się denerwujemy. Ale mama najbardziej. Tylko, żeby nie był takim jebanym zboczeńcem. Kurwa, zabije się chyba jeśli mnie dotknie. Chociaż nie zabiję jego. Otrząsnęłam się i poprawiłam moją fryzurę. Dojechaliśmy na znane mi osiedle. -Spokojnie, będzie dobrze. - mruknęłam.
Powoli wyszłam z samochodu. Obok mnie ustała Alice.
-Mam nadzieję, że jest bogaty, potrzebuję nowych ubrań. - szepnęła mi do ucha.
Zaśmiałam się głośno, na co mi zrównała.
Justin Po'V
Cały dzień przeleżałem przed telewizorem. W dodatku tylko samych dresach. Oglądałem jakieś beznadziejne seriale. Kiedy już się znudziłem, wyszedłem na balkon. Zaczęło się ściemniać. Muszę zapalić. Wziąłem papierosa w usta i podpaliłem go. Od razu zaciągnąłem się dymem. Usłyszałem śmiech jakiejś dziewczyny. Wychyliłem się trochę by zobaczyć kto to. Zamarłem na chwilę. Stała tam Ariana w sukience i w szpilkach. Kurwa, wygląda seksownie. Gdybyśmy nie byli skłóceni podszedłbym do niej i ją pocałował. Ta dziewczyna jest boska. Ponownie zaciągnąłem się. Odwróciła się w moją stronę. Nasze spojrzenia spotkały się na chwile. Jej mina od razu się zmieniła. Wzięła swoją siostrę pod rękę i skierowały się do domu, mojego sąsiada. Tylko nie on. On mnie nienawidzi Zajebiście kurwa, zajebiście.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Heeej :3
No i jest piąty xD
Na prawdę nie mogłam do napisać... dziś napisałam prawie cały :/
Serio, trudno mi się pisze ale daję jeszcze rade :)
Nie wiem kiedy następny, po prostu kiedy napisze wtedy dodam :)
Zapraszam Was na twittera: kilk
Oraz na aska: klik
Do następnego :*
Możecie podać mi wasze usery do twittera i aska w komentarzu, wtedy poinformuje Was o nowych rozdziałach :D
Boski rozdzial, kocham to ff i juz nie moge doczekac sie kolejnego ;*
OdpowiedzUsuńDziękuje, bardzo miło mi to słyszeć :*
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny 3>
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję xx
UsuńCudowny!!!!! Dawaj next chce wiedziec co zrobi Justin *,*
OdpowiedzUsuńDziękuje za miłe słowa :*
UsuńSzczerze mówiąc, nawet nie wiem co ma się wydarzyć w następnym rozdziale haha:)
Agdkrbjd cudo *.* jejku niech on ją przeprosi kupi jej kwiaty i czekoladę xd wiem czekolada brzmi głupio ale ona na wszystko pomaga .... Kiedy next <3 ? //emxo
UsuńDziękuję ❤ zobaczysz jakie będą przeprosiny ojj xD
UsuńJeśli wszystko dobrze pójdzie to jutro (Jak dam rade go skończyć) lub w weekend 😎