czwartek, 9 lipca 2015

Rozdział Czwarty.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ ♥
+Ważna notatka pod rozdziałem :)


Zamknęłam oczekując na to, co zaraz się wydarzy. 
-Justin. - szepnęłam. 
-Hmm? - mruknął. 
-C-Co chcesz zrobić? 
Byłam przerażona. Moje serce biło trzy razy mocniej. Spojrzał w moje oczy i odsunął się. -Przepraszam, nie chciałem cię przestraszyć. - podrapał się w tył głowy. 
-Chcę iść spać, więc jeśli możesz to wyjdź. - usiadłam na łóżku.
-Ariana.. 
-Wyjdź Justin. - przerwałam mu. 
Chłopak wyszedł.
 Położyłam się i po chwili z moich oczu wypłynęły słone łzy. A myślałam, że znalazłam kogoś, komu mogę zaufać. Jednak nie można ufać ludziom. Nikomu. Nie będę płakać. Muszę być silna. W końcu i tak będę go widywać w szkole. Otarłam łzy i poszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki butelkę wody.
Wypiła prawie połowę zawartości. Wróciłam do pokoju, rzuciłam się na łóżko i po chwili odpłynęłam w głęboki sen.


Justin Po'V 

Kurwa mać! Wystraszyłem ją.. Nie chciałem tego. Jestem jebanym dupkiem. Ale kiedy ją zobaczyłem, wyglądała.. Przepięknie. Mimo tego, że była w dresach i zwykłej koszulce. Chciałem ją pocałować. Ale zobaczyłem w jej oczach strasz, może nawet przerażenie. Kopnąłem w oponę mojego samochodu, mrucząc pod nosem różne przekleństwa. Muszę jej to jakoś wynagrodzić. Nie wiem dokładnie co, ale coś ciągnie mnie do tej dziewczyny.
Jedno mnie zastanawia: dlaczego, kiedy, zawsze jestem blisko niej albo ją dotknę reaguję w taki dziwny sposób? Muszę się tego dowiedzieć.
Wsiadłem do samochodu. Odjechałem z pod domu brunetki z piskiem opon. Potrzebna mi rada. Tylko jedna osoba może mi w tym pomóc.
To Lucy. Jest moją najlepszą przyjaciółką. Po kilku minutach byłem pod domem dziewczyny. Zadzwoniłem dzwonkiem, czekając aż ktoś mi otworzy. Nagle ukazała mi się brunetka w piżamie to znaczy; krótkie, czarne spodenki i czerwony t-shirt. 
-Cześć Justin. Co tu tu robisz o tej godzinie? - spytała. 
-Mogę wejść? - westchnąłem. 
-Jasne, wchodź. - dziewczyna zdobiła mi miejsce. 
Poszedłem od razu do jej pokoju. Usiadłem na łóżku przecierając twarz dłońmi.
-Powiesz mi o co chodzi? - usiadła obok mnie. 
-Chodzi o dziewczynę. - westchnąłem. 
-No i co z nią? Przejdź w końcu do sedna. - warknęła. 
-Dobra. Byłem u koleżanki no i ona poszła się przebrać.. - urwałem. - Jak wróciła wyglądała zajebiście i podszedłem do niej. Chciałem ją pocałować ale zobaczyłem, że ona się mnie boi a nie wiem dlaczego. Jak już się ogarnąłem to przeprosiłem ją ale ona kazała mi wyjść. Chce jej to jakoś wynagrodzić i przeprosić ale nie wiem co zrobić. Przyszedłem do Ciebie poprosić o radę. - podrapałem się po karku.
-No nieźle. - wypuściła nadmiar powietrza z płuc. 
-No nie wiem, co ona lubi? - spytała. 
-Oglądać filmy i spać. Tak mi powiedziała. - uśmiechnąłem się lekko. 
-To może, zorganizuj jej maraton filmowy albo nie! - krzyknęła i usiadła po turecku twarzą do mnie.- Mam taki duży ekran. Postawisz go tam na plaży, gdzie byliśmy kiedyś, znaczy tam gdzie poznałeś Arię. Puścisz jej jakiś film, to by było takie romantyczne! - pisnęła. 
-W sumie, to nie jest zły pomysł. - pokiwałem głową. - Ale na jaki film mam puścić? 
-Może trzy metry nad niebem albo Titanic. - klasnęła w dłonie. 
-Zobaczę, co da się zrobić. Daj mi ten ekran czy co to tam masz. - wstałem.
-To chodź. Jest w garażu. - zbiegła po schodach. 
Weszliśmy do garażu dziewczyny w którym było mnóstwo staroci i tego typu rzeczy. Aria zaczęła poszukiwania. Kiedy już znalazła odetchnęła z ulgą na co się zaśmiałem. 
-Masz. - pokiwała głową. - masz szczęście, że Cię lubię. - fuknęła. 
-Dzięki. - pocałowałem ją w policzek i wybiegłem z domu. 
Schowałem wszystko do bagażnika. Muszę odpocząć. Zerknąłem na zegarek, który wskazywał prawie dwudziestą pierwszą trzydzieści. Dojechałem do domu. Pierwsze co zrobiłem to wziąłem prysznic. Potem położyłem się i po chwili zasnąłem.


Ariana Po'V 

Obudziłam się po dziesiątej. Korzystając z tego, że jest sobota, zostanę w łóżku. Wzięłam do ręki telefon. Sprawdziłam Facebooka i Twittera. Jak zwykle, nic ciekawego.. Mój telefon zaczął wibrować. Dzwoni do mnie Justin. Nie zamierzam odebrać. Odrzuciłam połączenie. Odłożyłam telefon. Wstałam i skierowałam się do łazienki gdzie załatwiłam swoje potrzeby, umyłam zęby i twarz. 
Nie mam co robić... Zadzwonię do Tiny. Muszę jej się wygadać. Wzięłam telefon i udałam się w nim do salonu. Położyłam się na kanapie i wybrałam numer do przyjaciółki. Odebrała po trzech sygnałach. 
-Hej. - powiedziałam. 
-Cześć mała, co tam? - spytała. 
-Nie przeszkadzam? 
 -Nie, akurat mam przerwę obiadową. - mruknęła. 
-To dobrze. - uśmiechnęłam się. - muszę Ci się z czegoś zwierzyć. - westchnęłam.
-Coś się stało? - spytała przejęta. 
 -No właśnie trochę tak. - szepnęłam. 
-To mów. 
 -Poznałam chłopaka, jesteśmy znajomymi nic nas nie łączy. Znamy się zaledwie kilka dni ale jakoś mnie do niego ciągnie. On próbuje mi pomóc. Ale wczoraj u mnie był. Wyszłam do łazienki się przebrać a jak wróciłam to on do mnie podszedł i bałam się jak cholera. Mimo tego, że mnie przeprosił wywaliłam go z domu i nie wiem co robić.
-Ojejku skarbie, jak się cieszę! - pisnęłam. 
-Daj mu szansę może coś z tego wyjdzie. Jak przyjadę to go obczaję. - zaśmiała się. 
-Powiedział, że jesteś ładna. - zachichotałam. 
-Ja? - udawała zdziwioną. 
-Tak, tak ty!
-Jak się nazywa? 
-Justin. - uśmiechnęłam się do siebie. 
-Seksownie. - zaśmiała się. 
-Przepraszam Cię ale muszę kończyć. Pa kochanie. 
-Pa, kocham! - cmoknęłam i rozłączyłam się. 
Rzuciłam telefon na stół. Położyłam się na brzuchu. Wypuściłam nadmiar powietrza z płuc. "daj mu szansę może coś z tego wyjdzie." Te słowa ciągle krążyły mi po głowie. Ale skoro chce mi pomóc to nie chce mnie skrzywdzić. Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Westchnęłam zdenerwowana i wstałam. Otworzyłam drzwi i moim oczom ukazał się Justin. 
Moje serce zaczęło bić szybciej. 
Ha, nie spodziewałaś się, że przyjdzie do ciebie do domu! - krzyknął głos w mojej głowie. 
Stałam jak bym zamieniła się w posąg. W gardle urosła mi ogromna gula, której nie mogłam przełknąć. Staliśmy tam patrząc na siebie lecz nikt nie odważył się odezwać. 
-C-co ty tu robisz? - westchnęłam. 
-Dlaczego nie odbierasz telefonów? - oparł się o futrynę drzwi, wiercąc mi w twarz dziurę swoim wzrokiem. 
-Przepraszam, po prostu.. - ucięłam i wzięłam głęboki oddech. - boję się, okey? Wczoraj kiedy do mnie podszedłeś byłam przerażona nie wiedziałam co chcesz ze mną zrobić. Boję się tego, że mnie skrzywdzisz w jaki kol wiek sposób. Po prostu się boję. - rzuciłam ręce w powietrze, a do moich oczu napłynęły łzy. 
Nie dałam im wypłynąć. Właśnie wyrzuciłam z siebie emocje, które mnie przytłaczały. Kurwa, od razu lepiej. 
Szatyn stał analizując moje słowa. 
-Czemu się boisz? - spytał cicho. 
-Dużo przeszłam. Na razie nie chcę o tym mówić. - pokręciłam głową. 
 -Chcę Ci to wynagrodzić. - spojrzał mi w oczy. 
-Jak? - zmarszczyłam brwi.
-Zobaczysz. - uśmiechnął się szeroko. 
-Ale nie jestem ubrana. - wskazałam na swoją piżamę. 
-Masz dziesięć minut. Czekam w samochodzie. - puścił mi oczko.
 Zamknęłam drzwi i pobiegłam do swojego pokoju.
Uśmiechnęłam się szeroko. Wyjęłam czarne legginsy, dużą szarą bluzę z napisem 'Geek' i czarne, krótkie conversy. Włosy związałam w koka i umalowałam rzęsy. Schowałam telefon do kieszeni bluzy. 
-Alice wychodzę! - krzyknęłam i wybiegłam z domu.
 Na dworze jest chłodno mimo tego, że jest już czerwiec. Wsiadłam na miejsce pasażera. 
 -Piętnaście minut. - pokręcił głową chłopak. 
-To i tak szybko! - zapięłam pas.
-Dobra. - zaśmiał się. 
Jechaliśmy w ciszy. Jedynie ja podśpiewywałam sobie piosenki, które leciały w radiu. Dojechaliśmy na plażę. Justin wyszedł pierwszy i otworzył mi drzwi. Odpowiedziałam ciche 'dziękuję' i wysiadłam. Szatyn zamknął samochód i zaczął prowadzić mnie w głąb plaży. 
-Zamknij oczy. - powiedział po krótkiej ciszy. 
-Po co? 
-Zamknij, no. - westchnął.
Zrobiłam tak jak mi kazał. Justin trzymał mnie za rękę, żebym się nie przewróciła. 
-Daleko jeszcze? - jęknęłam. 
-Nie, już kawałek. - mruknął.


Justin Po'V  

Denerwowałem się jak cholera. Nie jestem pewien czy lubi takie filmy. A co jeśli jej się nie spodoba? 
Pamiętam jak w tym miejscu poznałem Arię. Wtedy się w niej zakochałem a teraz jej nienawidzę. Muszę z nią w końcu zerwać. Po chwili doszliśmy na miejsce. Wybrałem film trzy metry nad niebem.
Rozłożyłem koc przy jednej ze skał abyśmy mogli się oprzeć. Na środku stał koszyk w którym były kanapki z pomidorem i sałatą i dwie butelki wody. Był też rozwieszony ekran, na którym będziemy oglądać film. 
-Już. - westchnąłem. 
-Wow. - powiedziała. 
Zaczęła się rozglądać. 
 -Podoba Ci się? - spytałem.
-Jest.. Pięknie. - powiedziała cicho. -będziemy oglądać jakiś film? - spojrzała na mnie. 
-Tak. - podszedłem do koca. 
-Jaki? - dziewczyna usiadła na kocu. 
-Trzy metry nad niebem. - usiadłem obok szatynki. 
-Kocham ten film. - pisnęła. 
-Oglądałaś? - spytałem. 
-Ze sto razy! - pisnęła ponownie. 
-To może chcesz coś innego? - zapytałem. 
-Nie, kocham go. Ty też musisz go obejrzeć! - klasnęła w dłonie. 
-Okey. - zaśmiałem się. 
-A masz chusteczki? 
-Nie, a co? - zmarszczyłem brwi. 
-Będę płakać. Jak zawsze na tym filmie. - westchnęła. 
-Dobra, zaczynamy. 
 -A jak ktoś przyjdzie? - spanikowała. 
-Nikt nie przyjdzie, spokojnie. - posłałem jej pocieszający uśmiech. 
-Okey. - położyła mi głowę na ramieniu.

*

-Jezu. - dziewczyna zaczęła płakać. 
-Toć on tylko zginął no co w tym takiego smutnego? - nie rozumiem dziewczyn, serio. 
-Nie masz uczuć. - uderzyłam mnie w ramię i otarła mokre policzki.
Dziewczyna usiadła po turecku. Nie powiem, film jest ciekawy. No ale żeby tyle płakać? Na dworze po woli zaczęło się robić ciemno. 
-Chcesz? - podałem jej kanapkę. 
Spojrzałam niepewnie na mnie a potem na jedzenie. Zrobiła z ust dzióbek i wzięła ją. Uśmiechnąłem się, ponieważ coś w końcu zje. 
-Jadłaś coś dziś? - spytałem. 
-Nie. - odpowiedziała cicho, odwijając kanapkę z folii aluminiowej. 
-To zjedz. - westchnąłem.
 Ariana wzięła gryza kanapki ciągle patrząc na ekran.
Po skończonym filmie dziewczyna była śpiąca. Położyła się na kocu. W tym czasie, zwinąłem ekran i schowałem go do bagażnika. Tak samo ze stojakiem, na którym wisiał. Kiedy wróciłem Ariana spała. Wyglądała cudownie, niczym mały aniołek. Nie chciałem jej budzić, więc wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu. Położyłem ją na tylnych siedzeniach samochodu. Zwinąłem koc i wziąłem koszyk. Usiadłem na miejscu kierowcy. Odpaliłem silnik, wyłączając radio aby nie obudzić szatynki. Z kieszeni bluzy wyjąłem jej telefon. Odblokowałem go, szukając numeru do jej matki lub siostry. Wybrałem numer zatytułowany "mama" 

Wrócę jutro, bo nocuję u nowej koleżanki.  

Nie wiem, czy dobrze zrobiłem wysyłając tego sms-a. Może jeszcze powinienem zadzwonić do jej siostry? Tak, będzie lepiej. 
-Halo? 
-Hej z tej strony Justin. 
-Hej. - odpowiedziała niepewnie. 
-Chciałem cię poinformować, że Ariana u mnie przenocuje bo zasnęła podczas oglądania filmu i nie chcę jej budzić. Ale napisałem wiadomość do waszej matki, że nocuje u nowej koleżanki więc jak coś to jej powiedz, okey? 
-Nie ma sprawy. Powodzenia gołąbeczki. - zaśmiała się po czym zakończyła połączenie.

*


Kiedy byliśmy pod moim domem, zaniosłem dziewczynę do mojego pokoju. Stwierdziłem, że nie będzie jej wygodnie w tych ubraniach dlatego też wyjąłem mój biały T-shirt. Trochę głupio było mi ją rozebrać ale nie chciałem je budzić. Powoli zdjąłem jej buty, legginsy i bluzę. Jej ciało było chude. Najgorsze, że na udach miała blizny. Westchnąłem zakładając na nią koszulkę. Złożyłem ubrania i położyłem je na szafce. Jak i również telefon z którego wcześniej dzwoniłem. 
-Dobranoc księżniczko. - szepnąłem, przykrywając ją kołdrą.

*~*~*~*~*~*~*~*~*

Hej wszystkim ;3
Wiem, że rozdział miałam dodać wczoraj ale miałam ważną sprawę do załatwienia.
Nowy we wtorek :*
Zapraszam Was na mojego drugiego bloga: http://differentloveee.blogspot.com/
Jest to moje pierwsze ff o Justinie :)
Do następnego :***


 

 
 

23 komentarze:

  1. Cudowny rozdział ;3 Jestem ciekawa co powie Ariana jak obudzi się u Justina :D Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Bosszzss świetny maj psiapsi masz koma bo chciałaś takiego pinknego pozderki do zoba veny very big życze

    OdpowiedzUsuń
  3. Bosszzss świetny maj psiapsi masz koma bo chciałaś takiego pinknego pozderki do zoba veny very big życze

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne ♥
    Zapraszam do siebie -> http://evenwhenthenightchanges.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. *BLOG JEST INSPIROWANY TELEDYSKIEM DO AS LONG AS YOU LOVE ME*
    Rose Williams. Siedemnastolatka z bardzo zamożnej rodziny.
    Jako jedynaczka, była oczkiem w głowie swojego ojca.
    Całe jej życie było dokładnie zaplanowane...
    Jason Christopher Richards. Dziewiętnastolatek, którego życie nie oszczędzało.
    Któregoś dnia, los sprawił, że dwa kompletnie różne światy się spotkały.
    Zaplątali się w sidła miłości niespodziewanie.
    Niestety sielanka nie trwała długo. Ojciec Rose postawił przed sobą jeden cel.
    Odseparować od siebie zakochanych...

    [PROLOG


    -Rose, posłuchaj proszę.
    Niewiele mogę Ci dać.
    Mój samochód, kilka ubrań, gitara
    czy obskurne mieszkanie to wszystko co mam.
    Choćbym nawet chciał nie dostaniesz ode mnie,
    tego wszystkiego co mogą dać Ci inni.
    Wiesz dobrze że wolałbym abyś zakochała się w kimś kto jest równy tobie,
    a nie w takim pieprzonym biedaku jak ja.
    Mimo różnic, kocham Cię najbardziej na świecie.
    Zapłaciłbym za twoje szczęście cenę swojego życia.
    Tylko proszę nie rezygnuj z nas, kochanie...]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogłabyś dać mi link do tego ff? Bardzo spodobał mi się prolog i chętnie będę czytać to opowiadanie :)

      Usuń
  6. Jeej jak słodkoo ... Wow albo go opieprzy albo się na niego obrazi mam racje? Cudo . Przepraszam że długo nie wchodziłam ale miałam karę xd udało mi się zdobyć telefon hahah //emxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha xD nie ma sprawy <3 tak w pewnym sensie masz racje :)

      Usuń
  7. Kocham cie dziewczyno!!! Daj jak najszybciej nowy rozdział :* twoja czytelniczka :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci kochanie! Na prawdę mi miło kiedy słyszę takie słowa! Od razu chce mi się pisać rozdziały ;3

      Usuń
  8. Justin Bieber pochodzi z ułożonej, zamożnej i pobożnej rodziny. Nic by nie wskazywało na to, że wybierze takie życie jakie wybrał. Wyrachowany, agresywny, nieobliczalny, żyjący w kryminalnym świecie młody mężczyzna marzy tylko o tym aby wstąpić w szeregi mafii. Przeszkadza mu tylko, że nie jest czystej krwi Włochem. Wie, że musi być naprawdę dobry, aby wkupić się w łaski dona, co ciągnie za sobą serię morderstw, kradzieży i zamieszek z jego strony. Gdy tylko mu się udaje dostaje swoje pierwsze zadanie, po którym od razu trafia za kratki. Justin liczył na morderstwa, zastraszanie, handel narkotykami i żywym towarem długimi latami, a nie liczenie cegieł więziennej ściany. Jednak nawet nie odsiaduje miesiąca, gdy odwiedza go dosyć nietypowa osoba.
    Doradca prezydenta Stanów Zjednoczonych.
    Chłopak dostaje propozycję. Dosyć nietypową. W zamian za wolność ma porzucić czarne interesy, wrócić do szkoły i pilnować Skylynn Hall- córkę prezydenta. Z pozoru poukładaną nastolatkę, która marzy tylko o pokoju na świecie i podtrzymaniu gatunku puszczyka plamistego. Mimo, że z uprzedzeniem, Justin zgadza się i szybko tego żałuje, gdy dochodzi do starcia pomiędzy nim, a dziewczyną. Już po kilku zamienionych zdaniach ma ochotę rozszarpać ją gołymi rękami i nic nie idzie w dobrym kierunku. Mimo, że sam nie jest świętoszkiem aroganckie zachowanie Skylynn doprowadza go do białej gorączki.
    Zapraszam i przepraszam za spam xx
    http://all-of-the-lights-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ooo jejku jaki on słodki ❤❤
    Świetnie się to czyta :)
    http://you-love-shouldnt-be-this-hard.blogspot.com/?m=0

    OdpowiedzUsuń

Followers