środa, 1 lipca 2015

Rozdział Trzeci.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ DO DALSZEGO PISANIA!

Po skończonych lekcjach Justin odwiózł mnie do domu. Droga minęła w ciszy. W sumie dobrze się z tym czuję, że mi pomaga. Ale nigdy nie pomoże mi z matką... - pomyślałam. Zaczęłam się kręcić na siedzeniu. Justin zobaczył, że ckś mnie dręczy. 
-Coś nie tak? - spojrzał na mnie. 
-Wszystko w porządku. - posłałam mu lekki uśmiech. 
-Nie okłamuj mnie. - skupił się na drodze. 
-Nie okłamuję, na prawdę wszystko jest dobrze. - westchnęłam. 
-Jak wolisz. - westchnął.
-To tutaj. - wskazałam na mój dom.
 Chłopak podjechał pod bramę. 
-Dzięki. - uśmiechnęłam się otwierając drzwi. 
-Nie ma za co. - pocałowałam go w policzek. 
-Do zobaczenia. - wyszłam i pomachałam mu. 
Weszłam do domu zdjęłam buty i poszłam do kuchni. Wlałam do szklanki soku pomarańczowy.
Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Alice. 
-Hej. - mruknęłam. 
-Cześć. Kim był ten chłopak, który Cię przywiózł? - mruknęła. 
-Justin. To taki kolega z klasy. - wzruszyłam ramionami. 
-Ma prawko? - usiadła na krześle. 
-Tak, jest starszy ode mnie. - uśmiechnęłam się. 
-Aha. - przedłużała ostatnią literę. 
-Co tam u ciebie? - usiadłam na blacie. 
-Chujowo jak zwykle. - fuknęła. 
-Co się stało tym razem? - westchnęłam. 
-Nikt ze mną nie gada bo matka ostatnio była z ojcem Matta i pytała się go czy nie chciałby się ze mną zabawić. No i teraz on ze mną nie rozmawia bo myśli, że to ja jej kazałam to powiedzieć. No kurwa, zajebiście. - schowała twarz w dłoniach. 
-Ja pierdole.. - westchnęłam. - Na prawdę jest już z nią niedobrze. - pokiwałam głową. 
-No. 
-Nie wiem co bym jej zrobiła gdyby tak powiedziała do chłopaka, który mi się podoba. Zabiłabym ją chyba. - zaśmiałam się cicho, żeby rozluźnić atmosferę.
-Dzięki, że mogłam Ci się wygadać. - uśmiechnęła się blado. 
-Od czego jest siostra? - zachichotałam i przytuliłam ją. 
Dziewczyna wyszła z kuchni. Westchnęłam myśląc nad tym co powiedziała mi Alice. Czy moją matkę już do końca pojebało? Serio, przestaję wierzyć w ludzi. Mój telefon zaczął wibrować. Wyjęłam go, aby zobaczyć kto do mnie dzwoni. Na wyświetlaczu pojawiło się imię osoby, która chce się ze mną skontaktować. To Justin. 
 -Tak? - usiadłam na blacie. 
-Wyjdziesz? - spytał. 
-No nie wiem, nie wiem. - zachichotałam. - zależy z kim i gdzie. 
 -Ze mną. - mogłam przysiądz, że się uśmiecha. 
-Okey, przyjedziesz po mnie? - weszłam. 
-Tak za pół godziny będę. - powiedział po czym się rozłączył. 
Mam to potraktować jako spotkanie z przyjacielem czy randkę. Osobiście wolę to pierwszą wersję. Schowałam telefon do prawej, tylnej kieszeni spodni. Podeszłam do szafy zastanawiając się, co założyć.
W końcu zdecydowałam się na czarne rurki, które podwinęłam przed kostkę, luźny biały sweter i czarne, lakierowane szpilki. Założyłam wybrany komplet i poszłam do łazienki. Rozpuściłam włosy, rozczesałam je i zrobiłam koka. Usta pomalowałam pomadką o zapachu i smaku malin. Na prawym nadgarstku zawiązałam czerwoną bandamkę. Dostałam ją od Tiny, kiedy odjeżdżała.
Zerknęłam na zegarek, który mówił, że mam jeszcze dziesięć minut. Poszłam do Alice. 
-Ja wychodzę. - posłałam jej lekki uśmiech. 
-Okey. - powiedziała nie odciągając wzroku od swojego laptopa. 
Zamknęłam drzwi i poszłam do kuchni. Wyjęłam z szafki paczkę gum do żucia. Wyjęłam dwie drażetki i włożyłam je do ust. Wyszłam z domu czekając aż Justin się zjawi.
Oparłam się o płot. Wyjęłam z kieszeni telefon, sprawdzając godzinę. Powinien już być. Westchnęłam chowając telefon z powrotem. Skrzyżowałam ręce na piersi. Szczerze mówiąc.. Lubię go. Na prawdę. Mimo tego, że znamy się zaledwie kilka dni ufam mu. Jest miły, kochany i taki.. Przystojny. Okey, Ariana za bardzo się rozmarzyłaś..
Z rozmyśleń wyrwał mnie głos klaksonu. Tak się przestraszyłam, że aż podskoczyłam. Złapałam się za klatkę piersiową. Pokiwałam głową widząc powstrzymującego się od wybuchnięcia śmiechem. Wsiadłam na miejsce pasażera. 
-Hej. - zaśmiał się. 
-Co jest takiego śmiesznego? - westchnęłam zapinając pas.
-Ty. - zachichotał. 
-Gdzie jedziemy? - zmieniłam temat. 
-Niespodzianka. - jego głos jest taki..seksowny. Tak na prawdę cały jest seksowny. 
-Ugh.. Nie znoszę niespodzianek. - westchnęłam, kręcąc głową. 
-O nie. - zaśmiał się. 
-No proszę powiedz mi. Proszę, proszę, proszęęę.. - zaczęłam się kręcić na siedzeniu. 
-Zachowujesz się jak dziecko. - zaśmiał się. 
Boże, mimo tego, że jego śmiech jest zajebisty zaczyna mnie to już denerwować.
-Bardzo śmieszne. - skrzyżowałam ręce na piersi. 
-Oj przestań. - jęknął przedłużając literę 'a' 
-Ja mam przestać? To ty się ze mnie śmiejesz. - fuknęłam. 
-Przepraszam. - poklepał moje kolano. 
Odsunęłam się lekko. Chyba to zauważył, bo zabrał rękę. Spojrzał na mnie, nic nie mówiąc. Odwróciłam wzrok w stronę okna. To nie tak, że się go boję.. Po prostu nie mam zaufania do żadnego chłopaka/faceta.. 
-Jesteś głodna? - spytał cicho. 
-Trochę, a co? - szepnęłam. 
-Nic. - posłał mi lekki uśmiech. 
-Justin ale ja nie chcę jeść. - spojrzałam na niego z lekkim smutkiem w oczach. 
-Dlaczego? - oblizał usta. 
-Bo... - ucięłam i wzięłam głęboki oddech. - Ja nie jem zbyt dużo. Góra jeden posiłek dziennie. - spuściłam wzrok na swoje dłonie.
-Widać. Jezu, dziewczyno ty masz niedowagę. Ile ważysz? - spytał. 
-Czterdzieści dwa. - szepnęłam. 
-Ja pierdole. - pokiwał głową. - masz świadomość tego, że jak nadal będziesz tak jeść to będziesz miała anoreksję?! - warknął. 
Nie odpowiedziałam mu nic. Zamiast tego w moich oczach zebrały się łzy, którym nie pozwoliłam wypłynąć.
Korzystając z okazji, że chłopak ustał na czerwonym świetle wyszłam z samochodu, trzaskając drzwiami. 
-Ariana! - usłyszałam głos Justina. 
Zignorowałam go. Zamiast tego szłam przed siebie. Kurwa, nie wiem gdzie jestem... Westchnęłam obracając się. Otarłam spływające po moich policzkach łzy i przeszłam po pasach na drugą stronę ulicy.

*

Od pół godziny błąkam się po jakiś ulicach, w których tak na prawdę nigdy nie byłam. Moje nogi już bolą od chodzenia na obcasach. Mój telefon ciągle wibruje od połączeń i wiadomości od Justina. Nie wiem gdzie jestem, nie znam drogi do domu. W sumie mogłabym oddzwonić do niego..
Niby on ma rację.. Jeśli dalej tak pójdzie będzie źle. Ale ja nie umiem jeść więcej. Tyle w zupełności mi wystarcza. Doszłam do jakiegoś sklepu. Z kieszeni wyjęłam pieniądze, które wzięłam na wszelki wypadek. Poszłam do lodówki z piciem i wyjęłam z niej puszkę Pepsi. Podeszłam do kasy, zapłaciłam za nią i wyszłam. Usiadłam na ławce i napiłam się. Jestem wykończona. Jestem ciekawa jak ja wyglądam.. Wole nie wiedzieć. Wiem, że sama nie dojdę do domu. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam dom spokojnej starości. W końcu wiem gdzie jestem. Wyjęłam telefon. 5 nieodebranych połączeń do Justina i 3 wiadomości. 

Ariana, gdzie jesteś? 
Odbierz, proszę. Martwię się o Ciebie.
 Przepraszam Cię, odezwij się..  

Nawet nie zauważyłam, że w moich oczach pojawiły się łzy spowodowane jego słowami. Pierwszy raz w życiu słyszę, że ktoś się o mnie martwi...
Wybrałam numer do bruneta. Odebrał po jednym sygnale. 
-Ariana, Dzięki Bogu, nie wiesz jak się martwiłem. Gdzie jesteś? - westchnął. 
-Jestem przed domem spokojnej starości. Przyjedziesz po mnie? - mój głos był cichy. 
-Już jadę, nigdzie się nie ruszaj. - słyszałam jak odpala silnik. 
-Okey. - szepnęłam i rozłączyłam się.
Zaczęłam nerwowo bawić się palcami. Nie wiem jak się mam teraz zachować.. Głupio mi. Moje nogi bolały już niemiłosiernie.. Nie dziwię się. Przeważnie chodzę w trampkach. Tak, trampki najlepsza rzecz na świecie.. Wiem co mogę zrobić! Przygotuję dla nas kolację u mnie w domu. Jest jedna przeszkoda.. Moja mama. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Alice. 
-Co? - spytała. 
-Jest matka w domu?
 -Nie ma a co? -te jej pytania... 
-Bo chciałam przyjść z Justinem. - lekko się uśmiechnęłam. 
-Na razie jej nie ma, więc możecie przyjść. - mruknęła. 
-Jak się pojawi to daj mi znać. 
 -Okey, pa. - rozłączyła się.
Czekałam na Justina około dziesięciu minut. Kiedy przyjechał, przybiegł do mnie i mocno mnie przytulił. Ponownie się rozpłakałam. 
-Csii nie płacz.- potarł moje plecy. 
-Przepraszam. - łkałam. 
-Chodź do samochodu. - odsunął się i zaprowadził do samochodu.
Usiadłam na miejscu pasażera. Chłopak usiadł obok mnie. Popatrzył na mnie z bólem w oczach i odpalił silnik.
 -Przepraszam. - powiedział. 
-Za co? - spojrzałam na niego. 
-Nie powinienem tak na Ciebie naskoczyć. - westchnął. 
-Ja też przepraszam. Zachowałam się jak suka. - otarłam mokre policzki. 
-Jest dobrze. - posłał mi uśmiech.
-Emm Justin.. - ucięłam. 
-Hmm? - oblizał usta. 
-Czy może chciałbyś do mnie przyjść? - spytałam nieśmiało. 
-Skoro chcesz, to przyjdę. - zachichotał.
 - Chcę. - uśmiechnęłam się delikatnie.
-Okey. - przyśpieszył.
 Reszta drogi minęła w ciszy. Chłopak zaparkował pod moim domem. Wiem, że mojej matce to się nie spodoba. 
-Justin może to głupie ale zaparkuj dalej. - pokiwałam głową. 
-Dlaczego. - spytał. 
-Wytłumaczę Ci potem, ale odjedź proszę. - mruknęłam. 
Chłopak odjechał kawałek. Wysiadłam pierwsza czekając na bruneta.
Otworzyłam drzwi, przywitał nas zapach naleśników. Zmarszczyłam brwi wpuszczając Justina do środka. Zdjęłam buty i skierowałam się z Justinem do kuchni. Zobaczyłam Alice przygotowującą naleśniki. 
-Hej. - uśmiechnęła się. 
-Cześć, co robisz? - spytałam. 
-Robię dla Was obiad. - mrugnęła. 
-Serio? - otworzyłam szerzej oczy. 
-Tak. - zachichotała. 
Dziewczyna postawiła na stole talerz z przygotowanym jedzeniem i sok pomarańczowy. 
-Proszę. - przytuliła mnie i wyszła. 
Wskazałam na krzesełko aby Justin usiadł a ja usiadłam na przeciwko chłopaka.
-Wiedziałaś, że ona to przygotuje? - wskazał na posiłek. 
-Szczerze? Nie. - pokiwałam głową, lekko chichocząc. 
-Smacznego. - posłał mi uśmiech. 
-Wzajemnie. - włożyłam naleśnika, którego posmarowałam nutellą.  

*****

Wraz z Justinem poszliśmy do mojego pokoju. 
Chłopak usiadł na krześle przy biurku. 
-Fajnie tu masz. - uśmiechnął się pokazując mi szereg swoich białych zębów. 
-Dzięki. - usiadłam na łóżku.
 Między nami zapadła niezręczna cisza. 
-Mam pomysł. - podniosłam dłoń w górę. - Zagrajmy w dziesięć pytań. - zaklaskałam w dłonie. -Okey. - zaśmiał się. 
-Ty zaczynasz. - kiwnęłam głową w jego stronę. 
-Co lubisz robić w wolnym czasie? 
-Oglądać filmy. Albo spać. - zaśmiałam się. 
-Okey, teraz ty. - zaśmiał się.
-Masz rodzeństwo? 
-Tak. Młodszego brata. - posłał mi uśmiech. 
-Jak się nazywają twoi rodzice? 
 -Nina. - szepnęłam. 
-A tata? - spytał. 
-Nie mam taty, ale nie chcę na razie o tym rozmawiać. - uśmiechnęłam się lekko. 
-Przepraszam nie, nie wiedziałem. - zestresował się. 
 -Nie, jest spoko. - wstałam i otworzyłam okno. 
-Teraz ja, tak? - spytałam. 
Chłopak pokiwał głową, oblizując usta. 
-Dlaczego jeszcze chodzisz do szkoły? 
-Nie zdałem kilka razy, ale lubię chodzić do szkoły więc chodzę. - wzruszył ramionami. 
-Nie chce mi się już w to grać. - pokręciłam głową. 
-Mi też. - podrapał się w tył głowy.
Chłopak spojrzał na tablicę korkową nad moim biurkiem. Były tam moje zdjęcia z Tiną i Alice. 
-Kto to? - wskazał na fotografię ze mną i Tiną. 
-Ja i moja przyjaciółka Tina. - posłałam mu lekki uśmiech. 
-Ona jest w twoim wieku? - zmarszczył brwi.
-Nie ma dziewiętnaście lat. Wyjechała do Londynu do pracy. Wraca za miesiąc. - uśmiechnęłam się bardziej sama do siebie. 
-Ładna. - poruszył zabawnie brwiami. 
-Wiem. 
-Ale nie ładniejsza od Ciebie. - szepnął.
 Zarumieniłam się. Justin jest taki słodki.. Usłyszałam, że ktoś otwiera drzwi od domu. Wiem, że Alice jest w domu więc to może oznaczać jedno: matka wróciła...
-O nie, o nie, o nie. - wstałam i zaczęłam nerwowo chodzić po pokoju. 
-Coś się stało? - podszedł do mnie. 
-M-musisz się gdzieś schować. - zaczęłam się jąkać. 
-Dlaczego? -spytał zdezorientowany. 
-Do szafy szybko, potem ci powiem.
 Wepchnęłam chłopaka do szafy po czym zamknęłam ją i usiadłam na łóżku, biorąc do ręki pierwszą książkę z torby. Drzwi od pokoju gwałtownie się otworzyły a w nich stanęła matka. Pijana.. 
-Co robisz? - spytała. 
-Uczę się. - pokazałam na książkę. 
-Kogo są te buty? - wskazała na korytarz. 
Zapomniałam o butach Justina. Kurwa mać! 
-A to kolegi z klasy. Pożyczył mi na wf. - wzruszyłam ramionami. 
Oczywiście ona nie wie, że nie ćwiczę. 
 -Nie będzie mnie dziś na noc. Jadę do znajomego. - oznajmiła. 
-Okey. - westchnęłam. 
-To na razie. - wyszła. 
Podbiegłam do szafy. Otworzyłam ją i pozwoliłam wyjść Justinowi. 
-Myślałem, że się uduszę. - westchnął. 
-Ojej, jak przykro. - zaśmiałam się. 
-Nie ładnie tak kłamać. - pokiwał głową.
 Starał się być poważny,lecz po chwili wybuchł śmiechem. Zrównałam mu.

*

Jest dwudziesta. Razem z Justinem rozmawiamy, śmiejemy się i tego typu rzeczy. Wstałam i podeszłam do komody. Wyjęłam z niej bieliznę a z szafy dresy i koszulkę na ramiączka. 
 -Zaraz wracam. - powiedziałam do chłopaka i wyszłam z pokoju. 
W łazience przebrałam się w wcześniej wyjęte ubrania. Zmyłam makijaż i uczesałam włosy w luźnego, niechlujnego koka.
Umyłam zęby i wróciłam do Justina. Leżał na łóżku z rękami pod głową patrząc w sufit. 
Kiedy usłyszał, że drzwi się otwierają wstał i spojrzał w moją stronę. 
-Co robisz? - spytałam. 
-Patrzę na Ciebie. - odpowiedział, chociaż brzmiało to bardziej jak pytanie. 
-To fajnie. - podniosłam dwa kciuki, uśmiechając się do niego. 
Chłopak wstał i podszedł do mnie. Usiał przede mną, opierając ręce po obu stronach mojej głowy. Mówię Wam, moje serce bije teraz trzy razy mocniej. Co on ma zamiar zrobić?! Zaczęłam panikować. Rozejrzałam się nerwowo po pokoju. Zaczęło się już powoli ściemniać, albo było to spowodowane tym, że były zasłonięte rolety.
-C-co ty r-robisz? - zaczęłam się jąkać. Jak zwykle ze strachu.. 
-Stoję i patrzę na piękną dziewczynę? - spytał. 
-Aha. - przegryzłam wargę patrząc na swoje stopy, rumieniąc się przy tym. 
-Nie rób tak. - uwolnił moją wargę spod moich zębów.
 Boję się.. Może nie potrzebnie mu ufałam?



~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Tadam!
jednak udało mi się go zakończyć!
Nie miałam pomysłu, a tu nagle takie boom!
Hahaha xD zdradzę Wam, że będzie się działo w następnym rozdziale :3
Chciałabym Was poprosić (każdego kto przeczyta ten rozdział) o skomentowanie rozdziału :)
Chciałabym sie mniej więcej zorientować ile osób czyta to co piszę.
Nie wiem kiedy następny, na prawdę. 
Teraz mam malowanie w sobotę grilla i w niedzielę najprawdopodobniej jadę nad morze..
Wchodźcie i sprawdzajcie jak coś :*
UDANYCH WAKACJI ♥
Do następnego kochani ♥
 
 
 
 
 
 

 

29 komentarzy:

  1. not o czekam na nexta wera :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudne ;3 czekam na następne ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,moja przyjaciółka dopiero zaczyna pisać jest to jej pierwszy blog , według mnie ciekawa fabuła . Mogłabyś komuś polecić ten blog ? Byłabym wdzięczna. http://magfie.blogspot.nl/?m=1 co do rozdziału to jak zwykle nie da się go opisać, wkurza mnie ta jej "matka" !!! Wow ale się rozpisałam kończę //emxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, zajrzę na bloga i polecę go innym :*
      Dziękuje bardzo, miło mi, że Ci się podoba kochanie <3

      Usuń
    2. Dziękuję i nie masz za co dziękować to ja ci dziękuję że tak świetnie piszesz :*//emxo

      Usuń
    3. Jejku, jak miło <3 <3 <3 dziękuje na prawde kochanie!!

      Usuń
  4. Rozdział jak zwykle świetny. Udanych wakacji!! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały! <3 Boże, co ten Justin chce zrobić?! Udanych wakacji misia :*!!! /karolina:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczysz, będzie się działo xD dziękuje i nawzajem ;) <3

      Usuń
  6. OMG!! kiedy next??? zwariuje , GENIALNY!!! czekam z niecierpliwością

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujee <3 następny najprawdopodobniej w środę, ale nie mogę tego obiecać na 100% :)

      Usuń
  7. Nie mogę się doczekać następnego! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy next? :(

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na next ❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  10. PRZEPRASZAM WAS BARDZO ALE ROZDZIAŁ NIE POJAWI SIĘ DZIŚ. MAM DUŻO SPRAW NA GŁOWIE DO TEGO DOCHĄDZĄ PRAWY RODZINNE. OBIECUJĘ, ŻE DODAM GO JUTRO WIECZOREM. MAM NADZIEJĘ, ŻE MI TO WYBACZYCIE :)
    DZIĘKUJE ZA UWAGE, MIŁEGO DNIA xD
    I DZIĘKUJE ZA ZROZUMIENIE KOCHANI ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. cudny zresztą jak zwykle ;3 <3


    http://bloods-diana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Och, Justin słodziak :)

    OdpowiedzUsuń

Followers