niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział Dwudziesty Szósty.

Justin Po'V

-Musisz coś zjeść. Obserwuję cię od prawie miesiąca i... 
-Możemy porozmawiać na zewnątrz? 
-Oczywiście. 
Wyszli, zostawiając mnie samego. Nie rozumiem o co chodziło. Ariana siedziała tutaj ze mną jakiś miesiąc? Cholera.
Mam nadzieję, że wszystko z nią było w porządku. 
-Ariana! Słyszysz mnie?! - usłyszałem. 
Co się kurwa dzieje? Pośpiesznie odkryłem się. Super, gips. Na jednej nodze "skakałem" do drzwi. To musiało na prawdę komicznie wyglądać.. Otworzyłam drzwi i zobaczyłem... Arianę. Była nieprzytomna. Moja mama i lekarz pomagali jej dojść do siebie. 
-Co się stało? - spytałem, przejęty całą sytuacją. 
-Zemdlała. - powiedział pośpiesznie lekarz. -Muszę ją zbadać, ale jak ją tam zabrać. - podrapał się w tył głowy. 
-Jest lekka, zanieś ją bo coś się jej stanie. - wywróciłem oczami.
-Justin! - pisnęła moja matka. 
-Cholera jasna. - uderzyłem zdrową ręką w ścianę. - Gdybym nie miał tego zasranego gipsu, bym to zrobił dawno. Człowieku zbadaj ją! - krzyknąłem. 
Jaki ten lekarz jest popierdolony. Zamiast jej zbadać to ten stoi i się patrzy. Lekarze.... W końcu podniósł ją i zaniósł na badania. 
-Chodź do środka. - mruknęła mama. 
-Ale.. 
-Nie, Justin. Idź do środka. - westchnęła. 
Poddałem się i wróciłem do środka. Usiadłem na łóżku. 
Moje biedactwo.. 
-Jak się czujesz? - spytała. 
-Może być. - położyłem się. 
Syknąłem, kiedy źle położyłem nogę. Uroki, bycia połamanym....

*

Po około czterdziestu minutach, Ariana została przyprowadzona przez dwie pielęgniarki. Pomogły jej położyć się na łóżku i podłączyły jej kroplówkę. 
-Jak się skończy, kliknij guzik wezwij lekarza, potrzebujesz jeszcze jednej. - powiedziała jedna i wyszły.
 Na szczęście moja mama miała dużo pracy i pojechała 
-Co ci się stało? - zapytałem. 
-Nie wiem, zasłabłam. - powiedziała cicho. 
-A powiesz mi dlaczego? 
-Nie wiem. 
-Wiesz, tylko nie chcesz mi powiedzieć. No już, o co chodzi. - westchnąłem. 
-Jestem po prostu zmęczona. 
 -Okey, jak wolisz. - pokiwałem głową. 
Poddałem się. Jeśli będzie chciała to sama mi powie. Proste? Proste. Wyjąłem z szafki bułkę słodką, którą przywiozła mi mama. Zjadłem ją i popiłem wodą. Zerknął na Arianę, która zasnęła. Muszę pogadać z lekarzem o tym, co się stało. Rozmyślając nad tym, zasnąłem. 

***** 

Piątek. Dziś rano dostałem wypis i mogę wyjść. Przez kolejne dwa tygodnie będę musiał leżeć. Dlaczego? Cóż, mam złamaną rękę i nogę. Na kulach nie będę mógł chodzić a na wózku nie mam zamiaru jeździć. Ale Ariana też wchodzi. Lekarz nie chciał powiedzieć mi czemu zemdlała a pytałem chyba z pięć razy. Siedziałem na łóżku czekając na moją mamę i tatę, którzy mieli nas odebrać. 
-Jak się czujecie? - zapytał lekarz wchodząc do sali. 
-Ja dobrze. - uśmiechnąłem się lekko.
 -Ja też. - mruknęła dziewczyna. 
-Pamiętajcie, że jeśli wystąpią jakieś komplikacje, musicie się tutaj zgłosić. 
-Tak wieeeemy. - jęknąłem 
 Miałem już serdecznie dość siedzenia w tym szpitalu. Po pierwsze jest tu cholernie nudno a po drugie jedzenie jest tu ohydne. Dziesięć minut później przyjechali moi rodzice. Mama i Ariana pomogły mi dojść do samochodu a tata wziął nasze rzeczy. Usiadłam z tyłu, wzdychając głośno. Jakie to jest kurwa męczące. 
-Odwieź nas do mnie. - mruknąłem 
 -A nie chcecie jechać do nas na obiad? 
-Umieram z głodu. - jęknęła Ari. 
-To jedziemy. - uśmiechnąłem się lekko.
Po kilku minutach zatrzymaliśmy się pod domem moich rodziców. Po woli wyszedłem (z pomocą rodziców) i wszedłem do środka. Usiadłam na kanapie a obok mnie Ariana. Objąłem ją jedną ręką i dałem buziaka. 
-Przepraszam, ten cały wypadek to moja wi.. 
-Nie mów tak. - przerwałem jej. - To nie jest twoja wina. To ja prowadziłem i to ja nie zauważyłem tej ciężarówki. - westchnąłem.


 Ariana Po'V

Czułam się z tym źle, że Justin jest połamany. Cokolwiek on powie i tak będę sądzić, że to moja wina. 
-Zaczynam robić obiad, porozmawiajcie sobie. - uśmiechnęła się do nas. 
-Okey. - powiedzieliśmy w tym samym czasie. 
-No więc... - odsunął się trochę ode mnie. - Teraz powiedz mi i się nie wykręcaj, dlaczego zemdlałaś. - powiedział bardzo pewnym głosem. 
-Justin, daj spokój... - westchnęłam.
-Nie. - powiedział stanowczo. - Powiedz mi. 
-Skoro muszę... - westchnęłam. - Siedziałam u Ciebie przez te trzy tygodnie, kiedy byłeś w śpiączce. Nie chciałam od ciebie odchodzić, bo bałam się, że może ci się pogorszyć. Strasznie mało jadłam i spałam.. No i piłam dużo kaw i energetyków. Ale jakoś nie odczuwałam głodu. No i zemdlałam po prostu z przemęczenia. - zakończyłam głośnym westchnięciem. 
-Jak tak dalej pójdzie to będziesz miała anoreksję. Jesteś cholernie chuda. Boję się o ciebie. - spojrzał na mnie. 
-Nie musisz. Teraz skup się na sobie i na tym, żeby wyzdrowieć jak najszybciej! - uśmiechnęłam się. 



Po godzinie obiad był już gotowy. Zjadłam pierogi z truskawkami i kawałek ciasta, które Pattie robiła wcześniej. Właśnie piłam herbatę. Chciałam kawę, ale Justin mi nie pozwolił. Chyba się od tego uzależniłam...
-Macie jakieś plany na najbliższy czas? - spytała Pattie.
 -Na razie nie mogę nic robić, więc.. - westchnął chłopak. 
-Och.. Biedactwo. - powiedziała cicho. 
-Mam pomysł! - podniosłam rękę i góry. - Co wy na to, żebyśmy razem wyjechali nad jezioro? - uśmiechnęłam się szeroko. - Oczywiście, kiedy Justinowi zdejmą gips. - dodałam. 
-Nie głupi pomysł. - zaśmiał się Jeremy. - Ale Drew.. 
-On by pojechał z nami i z Alice. - przerwałam mu. 
-Idealnie. - klasnęła w ręce kobieta. 
-Zgadzacie się? - spytałam.
 -Jasne, czemu nie. odpowiedzieli. 
-Będzie super. - szatyn pocałował mnie w policzek.

*

Mama Justina odwiozła mnie do domu. Oczywiście mogłabym iść sama, ale Justin się uparł. Weszłam do domu zdjęłam kurtę i buty. Weszłam do salonu, gdzie siedziała mama i James. 
-Ariana! - powiedziała i podbiegła mnie przytulić. 
widziała mnie prawie miesiąc.. 
-Dziecko.. Jak jak ty schudłaś. - zakryła usta dłonią. 
Tsaa.. Teraz każdy mi to będzie mówił. 
-Wypisałam cię z terapii, ponieważ na nią nie uczęszczałaś i stwierdziłam, że jest już z tobą lepiej. - posłała mi blady uśmiech. 
-Okey. Przepraszam ale jestem strasznie zmęczona. - westchnęłam. 
-Jasne, idź do siebie. 
Tak zrobiłam. Rzuciłam torbę z ubraniami przy szafie. Od razu położyłam się na łóżku. Nic się tu nie zmieniło od czasu, kiedy wyszłam. Z głośnym westchnięciem wyjęłam czystą bieliznę i czarną koszulkę ze złotym napisem "goodnight". Mam ochotę na długą, gorącą kąpiel.
Zaczęłam wlewać wodę do wanny i w tym czasie zdjęłam ubrania i zmyłam makijaż. Weszłam do ciepłej wody i moje mięśnie rozluźniły się. Leżałam w wannie puki woda nie zaczęła się schładzać. Umyłam się malinowym żelem i włosy również malinowym szamponem. Po około godzinie wyszłam z wanny. Wytarłam ciało białym, puchatym ręcznikiem i założyłam wcześniej wybrane rzeczy. Włosy również wytarłam. Nie suszyłam ich. Jestem za bardzo zmęczona... Wyszłam z łazienki, wcześniej gasząc światło. Poszłam do kuchni, gdzie z lodówki wyjęłam sok wieloowocowy. Wlałam trochę do szklanki i wypiłam go. Wstawiłam ją do zlewu i wróciłam do siebie. Usiadłam na łóżku. Dopiero teraz zdałam sobie z tego sprawę, że jest dziś pierwszy sierpnia! Cholera, jak ten czas szybko zleciał... 

Do: Justin
Dobranoc, kocham Cię xx. 

Zablokowałam telefon i schowałam go pod poduszkę. Położyłam się wygodnie i przykryłam ciało cienką kołdrą. Chwilę myślałam nad różnymi rzeczami i nawet nie wiem kiedy, zasnęłam. 
 
*****

Minęły dwa tygodnie.. Wczoraj Justin miał zdjęty gips. Plus jest taki, że jutro jedziemy nad jezioro! Właśnie skończyłam wszystko pakować. Justin codziennie do mnie dzwonił i pilnował mnie czy jem. Tak samo jak mama, Alice i Drew. Zauważyłam, że James ma mnie gdzieś. Serio.. Odkąd wróciłam zamieniliśmy może ze trzy zdania.. Zostały dwa tygodnie wakacji.. Matko Boska.. Nie wiem nawet kiedy to minęło! Najgorsze jest to, że teraz będę w ostatniej klasie, bez Justina.. Boję się. Doszłam również do wniosku, że Maya chyba odpuściła. Nie widziałam jej miesiąc, jak nie więcej.W moim pokoju rozległ się dźwięk dzwonka mojego telefonu. Podeszłam do biurka i wzięłam go. Dzwonił Justin. 
-Tak? - spytałam. 
-Spakowana? 
 -Jasnee. - zachichotałam. - a Ty? - usiadłam na łóżku. 
-Prawie. Cholera, nawet nie wiesz jak chcę cię zobaczyć w bikini. - jęknął. 
-Wiem, że o tym marzysz. - wywróciłam oczami. 
-Co robisz? - zmienił temat. 
-A no właśnie rozmawiam z jednym takim chłopakiem.. 
 -Fajny jest? - przerwał mi. 
-No nie zbyt. Straszny z niego zboczuch. - zaśmiałam się, na co mi zrównał. 
-Dobra, ja kończę, jutro o siódemej bądź gotowa! 
-Tak jest! - zachichotałam.
 Ten wyjazd będzie perfekcyjny, czuję to.. Jeszcze raz sprawdziłam, czy wzięłam wszystko. Wzięłam bieliznę i czarną bokserkę i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i Ogoliłam się. Po jakiejś godzinie, poszłam spać.

*

Stałam przed szafą, zastanawiając się, co założyć. Ostatecznie zdecydowałam się na czarny, obcisły crop top na ramiączka, czarną spódniczkę w kwiaty i beżowe szpilki z czerwoną podeszwą. Założyłam wybrane rzeczy i wzięłam się za makijaż. Pomalowałam rzęsy i usta truskawkowym błyszczykiem a włosy, zastawiłam kręcone. Muszę jeszcze sprawdzić, czy Alice jest gotowa! Weszłam do jej pokoju bez pukania (ups). Dziewczyna malowała się przy swojej toaletce. Miała na sobie czarne, krótkie spodenki z wysokim stanem, biały, obcisły crop top i na to szarą bluzę. Na jej nogach były białe, długie conversy. 
-Gotowa?
-Prawie. - mruknęła. 
-Okej, szybko, ja już czekam przed domem - oznajmiłam i wyszłam. 
Po drodze, zabrałam walizkę. 
-Mamo, to my już jedziemy. - powiedziałam. 
-Wzięłaś wszystko? - spytała. 
-Tak. 
-Dobrze, uważaj na siebie i miłej zabawy. - dała mi buziaka w policzek. 
-Pa. 
Wyszłam z domu. Ta walizka, była taka ciężka.. Czekałam (razem z Ali) jakieś dziesięć minut aż w końcu rodzice Justina wraz z nim i Drew przyjechali. Całe szczęście mieli siedmioosobowy samochód. Pattie i Jeremy siedzieli z przodu, w środku Ali i Drew a na końcu ja i Justin. 
-Będzie idealnie. - dał mi buziaka. -Tak poza tym, ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się. 
-Dziękuję. 
Byłam strasznie podekscytowana. 
-Jakiego koloru masz bikini? - zapytał nagle. 
-Zobaczysz potem. - uśmiechnęłam się zwycięsko. 
-Ale jesteś. - zarobił minę obrażonego dziecka. 
Coś czuję, że będzie ciekawie...


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Heeeej ;D
Jak Wam się podoba rozdział? 
Mi osobiście tak średnio..
+PROSZĘ, ŻEBYŚCIE ZAGŁOSOWALI W ANKIETACH PO LEWEJ STRONIE BLOGA!  
Do następnego xx.




 




 

16 komentarzy:

  1. Zagłosowałam, autoreczko! :D
    Rozdział świetny, a to pytanie pod koniec zwaliło mnie z nóg. xD
    Czekam na kolejny i przede wszystkim... życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeeeeej pogodzili się ♥
    Nawet nie wiesz jak się ciesze, że wszystko się ułożyło :)
    Teraz tylko czekam na na next :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Cieszę się że Justin I Ariana się pogodzili. Mam nadzieję że coś niespodziewango stanie się na tym wyjeździe. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. miśka to jest perf ok
    next
    ♥ ej muszę jeszczę robotę zrobić, lekcje, i jeszcze nie mam rozdziału pozdrawiam aha8 XD
    ♥♥ kc

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za miłe słowa <3

      Usuń
    2. ♥! ja mam mało czasu a przydawałoby się rozdział na better left unsaid napisać, i mnie skręca coś chyba. ._.

      Usuń
    3. Mam ten sam problem :/
      Mam duużo rzeczy do zrobienia i mało czasu.. Ehh.
      Właśnie idę się uczyć a potem będę pisać rozdział :))

      Usuń

Followers