czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział Dwudziesty Siódmy.

  •  Przepraszam za błędy, jeśli jakieś są, chciałam dodać ten rozdział dziś i nie sprawdziłam go dokładnie/

Dojechaliśmy na miejsce po dwóch godzinach. Do drodze mieliśmy jeszcze postój bo Justin musiał kupić sobie coś słodkiego. Zaparowaliśmy pod jednym z drzew. 
-Trzymajcie się nas, najpierw znajdziemy nocleg. - powiedział Jeremy, wychodząc. 
Zrobiliśmy to samo. Wyjęłam swoją walizkę, którą Justin od razu mi zabrał, mówiąc, ze jest ciężka. Podeszliśmy do jakieś pana. 
-Dzień dobry. - przywitaliśmy się. 
-Dzień dobry. Niech zgadnę, państwo szukają noclegu? 
-Tak. - odpowiedziała Pattie.
-Wolicie domki kilkuosobowe czy pokoje w w pensjonacie? 
-Domki! - krzyknęliśmy. 
Wszyscy zaśmialiśmy się. 
-To niech będą trzy domki, dwuosobowe.

 *

 Zostajemy tu na weekend, dlatego nawet się nie rozpakowywaliśmy. 
-Zajmuję łazienkę! - pisnęłam. 
-Okeey, jak wolisz. - zaśmiał się. -Chociaż wolałbym, gdybyś przebierała się tutaj. - szepnął do mojego ucha. 
Szatyn zaczął całował moją szyję. Odwrócił nas tak, że staliśmy przodem do siebie. Justin złączył nasze usta. Kiedy brakowało nam tchu, wzięłam jego wargę i pociągnęłam do siebie. 
-Dobra, zbierajmy się bo pomyślą, że coś tutaj robiliśmy. - zaśmiał się Justin. 
Wzięłam do ręki swoje czarne dwuczęściowe bikini. 
-Mmm. - jęknął Justin. 
Wywróciłam oczami i weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania i szybko założyłam strój. Rozczesałam włosy i pomalowałam usta arbuzowym błyszczykiem. W tym samym czasie, chłopak wszedł do środka. 
-Justin, no! Mogłeś zapukać! Co by było gdybym jeszcze nie była ubrana. - pisnęłam. 
-Nie przeszkadzałoby mi to. - dał mi buziaka. 
-Zboczeniec. - mruknęłam po nosem. 
-Co powiedziałaś? - spojrzał na mnie. 
-Ja? Nic. 
-Och, czyżby? Powtórz. - zaczął się do mnie zbliżać. 
-Nie. 
 Podszedł do mnie bliżej, przez co zderzyłam się z drzwiami.
 Chwilę po tym zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się śmiać, tak głośno, że na drugim końcu jeziora chyba mnie słyszeli. 
-Justin! - pisęnłam. 
Złapałam jego rękę. 
-Powiedz, co powiedziałaś. 
-Że jesteś zboczeńcem. - powiedziałam szybko. 
-Wiem, już wcześniej słyszałem. - uśmiechnął się szeroko. 
-Debil. - uderzyłam go w tors. 
Założyłam na to "narzutkę" z koronki i białe conversy.
Chciałam otworzyć drzwi ale Justin złapał mnie za nadgarstek.
 -Poczekałabyś na mnie. 
-Nie, bo mnie łaskotałeś, a wiesz, że tego nie znoszę. Już, zbieraj się. - ustał pod ścianą. 

*

 Po dziesięciu minutach byliśmy już gotowi. Justin zamknął drzwi od domku na klucz i ruszyliśmy do pozostałych. 
-Jezus Maria, co wy tyle robiliście? - jęknął Drew. 
-Ariana się godzinę zbierała. - powiedział Justin. 
Trzepnęłam go w tył głowy. Nawet nie zauważyłam, kiedy doszliśmy nad jezioro. Było pięknie. Jeremy i Pattie rozłożyli koc a ja zdjęłam zbędne rzeczy. Wejdę do wody na chwilę a potem się poopalam. W jednej chwili, poczułam ręce Justina na moich biodrach a potem, przerzucił mnie przez swoje ramię. 
-Justin! - pisnęłam, uderzając go pięściami w plecy. 
-To za uderzenie mnie w głowę. - wszedł do wody. 
Po chwili moje ciało było w wodzie. Zdążyłam zatkać nos i złapać trochę powietrza. Na szczęście umiem pływać.. Ale, Justin o tym nie wie, więc.. Udałam, że się podtapiam. 
-Nie umiem pływać. - krzyknęłam.
Jego mina momentalnie się zmieniła. Złapał mnie a ja odwróciłam się i zaczęłam się śmiać. -Dziękuję za uratowanie mi życia, ale jednak umiem. - zrobiłam minę "niewiniątka". 
-Prawie dostałem zawału. Nie rób tak więcej. - westchnął.
 Jezu, on się na prawdę tym przejął. Teraz mam to głupie poczucie winy.. 
-Przepraszam. - przytuliłam go. 
-Jest w porządku. - pocałował mnie w czoło.

*

 Siedziałam z Justinem w wodzie, opalałam się a teraz idziemy coś zjeść. Zrobiło się dość późno (tzn. Dziewiętnasta) Weszliśmy do jednej z restauracji/barów trudno określić. Zajęliśmy miejsca i wzięliśmy menu. Wszyscy byliśmy zgodni i zamówiliśmy spaghetti. Ja i Alice dodatkowo wzięłyśmy jogurty z płatkami musli i owocami. Po około godzinie wszyscy zjedli i ruszyliśmy w drogę powrotną do domków.
Kiedy weszliśmy, rzuciłam się na swoje łóżko (tak, mamy dwa jednoosobowe łóżka). Nie miałam siły na nic. 
-Co powiesz na kąpiel? - spytał Justin, siadając na końcu łóżka. 
-O, bardzo chętnie. - mruknęłam z zamkniętymi oczami. 
-Zaraz przygotuję. - dał mi buziaka i zniknął za drzwiami łazienki.
Po chwili usłyszałam dźwięk lecącej wody, co oznacza, że Justin już szykuje kąpiel. Przeciągnęłam się i zdjęłam buty i narzutkę. Wyjęłam z walizki czystą bieliznę i różową bokserkę. Zamknęłam drzwi od domu na klucz weszłam do łazienki. Justin sprawdzał temperaturę wody dłonią. 
 -Wcześniej nie zauważyłam, że ta wanna jest tak duża. - przegryzłam wargę. 
-To znak, żebyśmy wykąpali się razem. - uśmiechnął się łobuzersko.
-Co do tego, nie byłabym taka pewna. 
Tak, wiem, że widział mnie już nago, ale wciąż się krępuję. Dodatkowo schudłam (byłam dziś w bikini, ale to co innego) i co jeśli to go zrazi do mnie? Nie chcę tego.. 
-No weeź, będzie fajnie. - zrobił smutną minkę. 
Przegryzłam wargę, denerwując się. Zależało mu na tym. Nie skrzywdzi mnie,więc nie ma się czego bać. 
-Okey. - westchnęłam. 
Chłopak zaśmiał się pod nosem i zakręcił wodę. Było dużo piany, co optycznie bardziej powiększało wannę. Podszedł do mnie i pocałował mnie delikatnie. Odpiął mój biustonosz i zdjął, powoli.
Spięłam się, ale nic nie zrobiłam. Zdjęliśmy resztę rzeczy. Justin wszedł pierwszy i usiadł. Usiadłam plecami do niego, między jego nogami. Woda była ciepła i jeszcze jego ręce splecione na moim brzuchu.. Perfekcyjnie. Zamknęłam oczy i po prostu cieszyłam się tą chwilą. Chłopak pogładził mój brzuch dłońmi. 
-Moja chudzinka. - szepnął do mojego ucha i zaczął całować szyję.
Przechyliłam głowę w bok, dając mu lepszy dostęp. Kiedy on mnie całuje to mam dosłownie raj na ziemi. 
-Chcesz.. - pocałunek. - może.. - pocałunek. -zrobić.. - pocałunek. -to.. - pocałunek. 
Nie mam pojęcia, czy tego chcę.. Nawet jeśli to gdzie? Tutaj? A co jeśli ktoś to wejdzie? Dobra, może i zamknęłam drzwi ale.. Ugh, nie ważne. Nie długo myśląc w końcu jednak odpowiedziałam. -Mhm. - jęknęłam. 
Poczułam jak się uśmiecha. Odkręcił mnie tak, że siedziałam przodem do niego. Przysunął mnie bliżej i wpił się w moje usta. Wplątałam dłonie w jego włosy. Jego ręce jeździły po moim ciele, delikatnie, lecz przyjemnie je łaskocząc. 
-Tutaj czy sypialnia? - mruknął. 
-Gdzie wolisz? 
-Tutaj. - złapał mnie za pośladki i posadził okrakiem na swoich nogach. 
-Justin.. 
-Hm? 
 -Prezerwatywa. - jęknęłam. 
-Och.. No tak. Przyniesiesz ją? Jest w mojej kieszeni w bluzie tej czerwonej. 
-Okey. - westchnęłam. 
Złapałam pierwszy, lepszy ręcznik, który leżał na szafkach i owinęłam nim ciało.
Weszłam do pokoju i znalazłam bluzę szatyna. W kieszeni było opakowanie z jedną prezerwatywą. Jak zawsze zaopatrzony.. Wróciłam do toalety i zamknęłam drzwi (lepiej, żeby nikt nad nie słyszał). -Mmm. - jęknął kiedy zdjęłam ręcznik. 
Rzuciłam w niego tym co miałam w ręku (sami wiecie czym) i weszłam do wanny. Chłopak już ją założył i uklęknął. Przegryzłam wargę i spojrzałam na niego niepewnie. 
-Jeśli nie chcesz nie musimy tego robić, wiesz o tym, prawda? - spytał, głaszcząc mnie po policzku. -Tak, ale chcę. - spuściłam wzrok. 
Chłopak wziął jeden z szamponów i rzucił nim w wyłącznik światła. 
-Tak będzie romantyczniej. - uśmiechnął się szeroko. 
W czym ciemność jest romantyczna? Okey, jak kto woli.. 
-Jesteś pewna? 
-Tak. - szepnęłam. 
Położyłam się a on zawisł nade mną.
Ostatni raz spojrzał w moje oczy (było ciemno, ale widzieliśmy swoje twarze) szukając w nich jakiegokolwiek zwątpienia. Pokiwałam głową, zamykając oczy. Poczułam jak ustawia się pomiędzy moimi nogami. Zaczął powoli we mnie wchodzić. Gwałtownie wciągnęłam powietrze. Poczułam ból w podbrzuszu. Nie wiem nawet kiedy, po moim policzku spłynęła jedna pojedyncza łza. 
-W porządku? - spytał, ocierając ją. 
-T-tak, trochę boli. - szepnęłam.
Zaczął zagłębiać się bardziej. Bolało, bardziej niż za pierwszym razem. Cholera.. Zaczął poruszać biodrami, w tym samym czasie muskając moje usta swoimi. Ból zaczynał zmieniać się w przyjemność. 
-O Mój Boże. - szepnęłam. 
Przyśpieszył swoje ruchy. Mogłam dostrzec na jego czole kropelki potu. Zresztą na moim też są.. -Szybciej, proszę. - jęknęłam.
 -Kurwa. - przyśpieszył. 
Nie miał już siły, to było widać. Ale nie poddał się. Chciał sprawić mi zarówno jak i sobie przyjemność. 
-Ja pierdolę. - warknął. 
Złapał moje udo i zgiął nogę w kolanie, przez co byliśmy jeszcze bliżej, jeśli to możliwe. Zaczęłam drżeć. Byłam już blisko. 
-Błagam, Justin! - pisnęłam. 
-Krzycz moje imię, kocham to. - pocałował mnie. 
Odsunęliśmy się od siebie. Chłopak wykonał cztery mocniejsze pchnięcia i w tym momencie oboje osiągnęliśmy szczyt. Wbiłam paznokcie w jego plecy i zjechałam nimi w dół. 
-Justin, kurwa. - jęknęłam. 
-Moje imię w twoich ustach brzmi najlepiej. - szepnął, opadając na mnie.
 Leżeliśmy tak przez chwilę, kiedy orgazm do końca nie "spadł". Chłopak wyszedł ze mnie i zdjął prezerwatywę. Rzucił ją na podłogę i pocałował mnie lekko. 
-Było najlepiej. - szepnął, gładząc mnie po policzku. 
-Umyjmy się. - zarumieniłam się. 
Wzięłam jeden z żeli i wylałam trochę na rękę. 
 -Daj, ja to zrobię.
 Usiadłam tyłem do chłopaka. Zaczął myć moje plecy, brzuch, piersi i ręce. Nogi umyłam sama. To samo zrobiłam ja, tylko jemu. Włosy jedynie zmoczyłam wodą. Nie chcę mi się ich myć. Pomińmy fakt, że panują egipskie ciemności..

 * 

Wysuszeni i ubrani wróciliśmy do pokoju. Czułam się zawstydzona tym, co zaszło jakieś pół godziny wcześniej.. 
-Kochanie, zrobiłem coś nie tak? Noc nie mówisz i.. 
-Jest w porządku, wszystko było cudownie.. Po prostu.. Czuję się nieco zażenowana tą sytuacją. - przegryzłam wargę. 
-Nie masz czym. Jesteś cudowna i najlepsza na świecie. - przytulił mnie. 
Owinęłam ręce wokół jego szyi. 
 -Chodźmy spać, jestem padnięta. - odsunęłam się. 
-Okey, ale śpimy w jednym łóżku. - dał mi szybkiego buziaka i podszedł do łóżka. 
-Nie będzie nam wygodnie.. - fuknęłam. 
-Możesz spać na mnie. - poruszył zabawnie brwiami, na co się zaśmiałam. 
Zgasiłam światło i położyłam się przy Justinie na łóżku. 
-Dobranoc. - szepnęłam. 
Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i "splątaliśmy" nasze nogi. 
-Dobranoc, kocham Cię. - pocałował mnie w głowę. 
Po kilku minutach leżenia, odpłynęłam w głęboki sen.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
 Nie wiem jak skomentować ten rozdział, więc wy zróbcie to za mnie :))




 


18 komentarzy:

  1. Super rozdział. Oni są uroczy. Czekam na next. DZIS PURPOSE

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wieeem, słucham już chyba z 3 raz, to cudoo *__*
      + dziękuję ❤

      Usuń
  2. I teraz tak: Ariana wchodzi do łazienki pomalować się. Zauważa prezerwatywę, leżącą na podłodze. Podnosi ją i... szok! Pęknięta! :D
    Umarłabym wtedy i nawet nie wiem czy ze śmiechu czy z czego xD
    Rozdział super ;) czekam na kolejny, wenyyy! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha wy to macie pomysły :'))
      Dziękuję bardzo xx.

      Usuń
  3. Weroniko, zboczuszku! (͡° ͜ʖ ͡°)
    Rozdzial przepieknyy!

    OdpowiedzUsuń
  4. Swietne! B)
    Czekam na neextt, a rozdzial jest supi!
    I wybacz ze z anonimka, ale ukradlam rodzince lapka XD
    x chamska reklama tez cie kc *klik*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję x.
      Oj co tam ;')
      + jaki z Ciebie badass...

      Usuń
  5. kocham cie za to ff i czekam na nexta <33 weny :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaww mieć takiego chłopaka ..
    Czekam na kolejny. Już nie mogę się doczekac

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy następny rozdział? niemoge sie doczekać, a po za tym super rodział. do usłyszenia i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń

Followers