Ariana Po'V
-Alice wychodzę! - krzyknęłam.
-Dobra!
Wyszłam z domu, trzaskając drzwiami. Zrobiłam to niechcący. Zobaczyłam samochód Justina. Szybkim krokiem poszłam i wsiadłam do samochodu. Przywitałam się z nim buziakiem.
-Jak tam? - spytał, ruszając.
-Dobrze. - odpowiedziałam.
-Jedziemy do mnie?
-Umm, okey. - uśmiechnęłam się.
Na tym skończyła się nasza rozmowa. Akurat w radiu leciała moja ulubiona piosenka Demi - Cool for the summer. Pod głosiłam i zaczęłam śpiewać tekst piosenki. Kiedy dobiegła końca usłyszałam śmiech Justina. Spojrzałam na niego i pokręciłam głową.
-Chyba ją lubisz. - stwierdził.
-No co ty nie powiesz. - odpowiedziałam ze sarkazmem.
Reszta drogi minęła w ciszy.
Po kilku minutach zaparkowaliśmy pod domem szatyna. Weszliśmy do środka i zdjęliśmy buty. Usiadłam na kanapie w salonie.
-Chcesz coś do picia, albo może jesteś głodna? - spytał.
-W sumie to trochę jestem. - mruknęłam.
-To co robimy? - krzyknął, kiedy wszedł do kuchni.
-Naleśniki? - ruszyłam za nim.
-Okey.
Otworzyłam lodówkę aby wyjąć składniki. Ku mojemu zdziwieniu była ona praktycznie pusta.
-Nie masz składników. - fuknęłam.
-Cóż to chyba musimy iść na zakupy. - podrapał się z zakłopotaniem po karku.
-Dobra, to chodź bo mam ochotę na naleśniki. - ruszyłam w stronę drzwi.
Założyliśmy buty i ponownie wsiedliśmy do samochodu. W drodze rozmawialiśmy o różnych mało istotnych rzeczach.
-Ty idź po produkty do naleśników a ja po słodycze i piwa. - zaśmiał się.
Wzięłam koszyk i zaczęłam szukać potrzebnych produktów. Szłam powoli, ponieważ nigdzie mi się nie śpieszyło. W sklepie było na prawdę zimno. Mimo tego, że miałam na sobie krótkie czarne spodenki i czarną bluzę w misie. Jak już wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy, ruszyłam do alejki ze słodyczami. Justin wybierał kolejną paczkę jakiś ciastek. Po co mu tyle tego, skoro i tak mieszka sam? Spojrzał w moja stronę i uśmiechnął się szeroko.
-Wyglądasz uroczo.
-Dziękuję. - włożyłam kosmyk włosów za ucho.
-Zaraz wrócę. - mruknęłam.
Zostawiłam koszyk i poszłam do napojów.
-Kurwa. - warknęłam.
Nawet kiedy staję na palcach nie dosięgam do górnej półki.
Wtedy usłyszałam znany mi śmiech. Odwróciłam się o zobaczyłam Justina patrzącego na mnie z rozbawieniem.
-Sięgnij mi to, no. - warknęłam, tupiąc nogą o podłogę.
-No dobrze, nie denerwuj się tak. -zachichotał.
Podał mi jedną puszkę.
-Dziękuję. - mruknęłam.
Ruszyliśmy w stronę kas, kiedy zatrzymała nas tleniona blondynka.
-Justin?! - pisnęła.
Przeperaszam bardzo, ale kim ona jest i skąd zna mojego chłopaka?
-Chanell. - westchnął.
-Ile to czasu! - podeszła do niego i przytuliła go.
Nie dotykaj go, kurwo.
-Sporo.
-Kto to? - spojrzała na mnie.
-Ariana, moja dziewczyna. - podkreślił ostatnie słowo.
-Czyli już z tym skończyłeś?
-Tak. A teraz przepraszam, musimy już iść. - pociągnął mnie za rękę.
Nie zamierzałam się go pytać, kto to był ponieważ mam nadzieję, że powie mi sam.
Zapłaciliśmy na nasze zakupy i poszliśmy do samochodu w ciszy. Czułam się z tym niekomfortowo. -Masz zamiar coś powiedzieć? - spytałam.
-Nie wiem co mam Ci powiedzieć, okey? - wsiadł.
No, zabolało.
Otworzyłam drzwi i wsiadłam nie patrząc na niego. Tak było przez całą drogę do jego domu. Nie będę o nic pytać. Albo mi powie albo nie, zobaczymy. Otworzył moje drzwi i pomógł mi wyjść. Zdjęłam buty i ruszyłam do kuchni.
-Powiesz mi, kim była ta dziewczyna, czy będziemy udawać, że nic się nie wydarzyło i się do siebie nie odzywać? - usiadłam na kanapie.
-Uwierz mi, nie chcesz wiedzieć kim ona była. - wszedł do salonu.
-Owszem chcę, gdybym nie chciała to byśmy to tym nie rozmawiali. - fuknęłam.
-Będziesz zła i smutna a ja nie chcę tego. To cię może e pewnym sensie zniechęcić do mnie. Zrozum, nie chcę tego. - usiadł na fotelu.
-Kurwa, Justin! - warknęłam. -Powiedz mi albo wychodzę. - wstałam.
-Dobrze. - przetarł twarz dłońmi. -Ale nie odejdziesz ode mnie? - spytał.
-Nie odejdę. - szepnęłam i usiadłam na wcześniejszym miejscu.
-Okey.. Kiedyś, kiedy jeszcze brałem i w ogóle, ona mi pomagało w pewien sposób odreagować, pewnie wiesz o co mi chodzi.. - spojrzał na mnie a ja pokiwałam głową. - Była dobra w łóżku i często się z nią spotykałem. Urwaliśmy ze sobą kontakt, kiedy poszedłem na odwyk i właśnie to było nasze pierwsze spotkanie po długim dość czasie.. - skończył.
-Och.. - zaczęłam. -W porządku. - powiedziałam smutnie.
Na prawdę byłam w pewnym sensie zawiedziona. Ta dziewczyna była ode mnie ładniejsza, zgrabniejsza i przede wszystkim nie wyglądała tak jak ja. Czyli okropnie. Do tego ona nie okaleczała się i miała takich problemów jak ja. Spojrzał na mnie i nasze spojrzenia się spotkały.
-Co jest? - powiedział cicho i ukucnął przede mną.
-Nic, wszystko dobrze. - wymusiłam uśmiech.
-Widzę, że kłamiesz. Powiedz mi prawdę Ariana. - westchnął.
-No bo.. Po prostu ona jest ode mnie lepsza we wszystkim. Boję się, że zostawisz mnie dla ni.... -Nawet tak nie myśl. - przerwał mi.
-Za późno, już pomyślałam. - mruknęłam pod nosem.
-Jesteś jedyną dziewczyną, z którą chcę być, nie rozumiesz tego? - wstał.
-Przepraszam.. - szepnęłam.
-Nie przepraszaj, nic się nie stało. - usiadł i schował twarz w dłonie.
-Idziemy robić te naleśniki? - zmieniłam temat.
-Jasne. - uśmiechnął się lekko.
Ruszyliśmy do kuchni zrobić nasz 'obiad.' Wyjęliśmy potrzebne składniki i zaczęliśmy robić naleśniki. Zrobiłam ciasto a chłopak pokroił owoce. Ułożyłam je na talerzu i postawiłam na stole. Justin siedział i patrzył co robię, co mnie lekko onieśmielało. Postawiłam dwa talerze. Nałożyłam na nie naleśniki i włożyłam do środka truskawki. Przyozdobiłam wszystko bitą śmietaną, malinami, jagodami i polewą czekoladową.
-Mmm. - mruknął.
-Smacznego. - zaczęłam jeść.
*
Razem z Justinem przeleżeliśmy popołudnie na kanapie, oglądając filmy.
-Niedługo są twoje urodziny. - szepnął, bawiąc się moimi włosami.
-Wiem. - uśmiechnęłam się lekko.
-Co byś chciała dostać?
-Dostałam już dom. No i przede wszystkim Ciebie. Nie musisz mi już nic dawać. - westchnęłam. -Dobraaa, ale kupiłem już bile... Nic.
-Jakie bilety? - usiadłam.
-Żadne. - powiedział biorąc pilot.
Wiem, że coś ukrywa.
-Justin. - powiedziałam przez zaciśnięte zęby.
-No dobra! Kupiłem bilety na koncert Demi Lovato, no!
-C-co? - otworzyłam szerzej oczy. -O mój Boże!! - pisnęłam i przytuliłam go z całej siły.
-Cieszysz się? - zaśmiał się.
-Nie, skąd taka myśl? - powiedziałam z sarkazmem.
-Kiedy jest ten koncert?
-W piątek o 20:00 wiesz, jest jeszcze jedna niespodzianka.. A w zasadzie dwie ale nie powiem ci już o nich i nawet nie pytaj, bo znów się wygadam. - pokiwał głową.
-Jesteś wspaniały, dziękuję. - usiadłam na jego kolanach i wtuliłam się w niego.
Justin Po'V
Wróciliśmy do oglądania filmów. Tym razem leciał "Naznaczony 2" Zrobiłem się senny i na dworze również zaczęło się ściemniać. Nawet nie zauważyłem kiedy Ari zasnęła. Wyłączyłam telefon i wstałem tak, żeby nie obudzić dziewczyny. Wsunąłem jedną rękę pod jej kolana a drugą ułożyłem na jej plecach. Uniosłem jej drobne ciało do góry. Wszedłem schodami na górę i otworzyłam drzwi od swojej sypialni. Ułożyłem ją na łóżku. Przegryzłem wargę, zastanawiając się, czy będzie jej wygodnie spać w ubraniach.
Nie, raczej nie..
Delikatnie zdjąłem jej spodenki i bluzę. Miała na sobie różową, koronkową bieliznę. Oblizałem usta na ten widok i potrząsnąłem głową, odganiając wszystkie brudne myśli. Szatyna mruknęła pod nosem coś nie zrozumiałego i przekręciła się na bok. Zostawię ją tak, nie będę jej budzić, tylko po to, żeby założy na nią koszulkę. Ja również zdjąłem jeansy, T-shirt i koszulę. Położyłem nasze ubrania na biurku (pomińmy fakt, że jest tak straszny syf) i położyłem się. Przykryłem nasze ciała kołdrą i wtuliłem się w ciało Ariany. Pachniała truskawkami.
-Dobranoc aniołku. - szepnąłem.
Po chwili odpłynąłem w głęboki sen.
*****
Obudziły mnie odgłosy dochodzące z dołu. Powoli otworzyłem oczy i zamrugałem kilka razy aby przyzwyczaić się do jasnego światła. Wyjąłem z szafy, pierwsze lepsze spodnie - wypadło na czarne chachimomma pants. Założyłem je i po cichu wyszedłem z pokoju. Zszedłem schodami na dół. W salonie zobaczyłem siedzącą kanapie.. moją matkę?
Do ona tu robi do cholery?
-Mama?
-O, cześć Justin. - uśmiechnęła się delikatnie.
-Co tu tutaj robisz i przede wszystkim jak weszłaś do mojego domu? - przytuliłem ją.
-Drzwi były otwarte. - spojrzała na mnie. -Przyszłam tutaj w pewnej sprawie..
-Jakiej? - przerwałem jej.
-Wyjeżdżam z tatą na tydzień.. A Drew jest niepełnoletni, więc mógłby zostać u Ciebie? To tylko trzy dni. - westchnęła.
-Um.. No dobrze. - mruknąłem.
Mimo tego, że nie chciałem, żeby tutaj był musiałem jakoś to znieść.
-Dziękuję. - schowała kosmyk włosów za ucho.
-Nie ma sprawy, mamo. - zachichotałem.
-Jutro rano do Ciebie przyjedzie. - powiedziała i wstała. -Dobrze.
Usłyszeliśmy kroki po schodach. Spojrzałem w tamtą stronę. Na dół schodziła Ariana w samej bieliźnie na co miała założoną moją koszulę. Wyglądała cudownie. Przetarła oczy.
-Dzień Dobry. - powiedziałem, uśmiechając się szeroko.
-Hej. - uśmiechnęła się delikatnie.
-Kto to? - spytała Pattie.
-Moja dziewczyna, Ariana. Ariana to jest moja mama. - poznałem je.
-Miło mi panią poznać. - mruknęła nieśmiało.
No i właśnie taką ją uwielbiam.
-Mi Ciebie również. - kiedy Ari, chciała podać mojej mamie rękę, ta odsunęła się.
Już wiem o co chodzi!
-Nie tak się witamy. - zachichotała i rozłożyła ręce.
Przytuliły się lekko.
-Ja już będę lecieć. - powiedziała. -Wpadnijcie do nas dziś na obiad. - uśmiechnęła się.
-Okey, o której?
-O piętnastej. - powiedziała wychodząc.
-Do widzenia. - pomachała jej Ariana.
-Pa! - krzyknąłem i zamknąłem drzwi.
Zobaczyłem, że Ari kieruje się do kuchni.
Powoli poszedłem za nią. Wyglądała strasznie seksownie. Ustałem i oparłem się o futrynę drzwi. Szatynka wyjęła z lodówki mleko i z szafki płatki kukurydziane oraz dwie miski. Wsypała do nich płatki i wlała mleko.
-Proszę. - powiedziała cicho.
Usiadłam na przeciwko niej i zacząłem jeść. Po zjedzonym posiłku pozmywałem.
-Kochanie.. - zacząłem.
-Tak? - spytała.
Siedziała w tym samym miejscu. Położyła ręce na stole i głowę pomiędzy nimi.
-Wszystko w porządku?
-Jasne. - westchnęła.
Wytarłem ręce i podszedłem do niej.
Podniosłem ją i wzięłam na ręce, tak jak się bierze małe dzieci.
-Co jest? - spojrzałem w jej oczy.
-Nic nie jest. Po prostu jestem jeszcze śpiąca, to wszystko. Nie musisz się martwić. - dała mi buziaka. -Okey. - ruszyłem do pokoju.
Położyłem nas na łóżku i przytuliłem ją do siebie.
-Idziemy na ten obiad? - spytałem po jakimś czasie.
-Tak, chcę poznać twoich rodziców. - usiadła na mnie okrakiem.
-Um, okey. - westchnąłem.
To nie tak, że nie chciałem, żeby się poznali. Po prostu nie zbyt chcę tam iść ponieważ.. Narobią mi wstydu.
-Juuustin, nie patrz się tak na moje cycki. - jęknęła.
-Nie patrzyłem na nie. - zaśmiałem się. -Patrzyłem na twój brzuszek. - ułożyłem dłonie na jej talii. -Odpowiesz mi na pytanie? Ale szczerze. - powiedziała poważnie.
-Mhm.
-Czy.. Chciałbyś to ze mną zrobić? - powiedziała po czym zasłoniła swoją twarz rękami.
Zaśmiałem się na jej reakcję.
-Tak, ale nie musimy tego robić, jeśli nie chcesz. Nie nalegam. - usiadłem i odsłoniłem jej twarz. -Och.. - szepnęła.
-Wiem, ubierz się a ja zawiozę cię do domu i przyjadę jak będziemy jechać na obiad.
-Oki. - wstała i zaczęła się ubierać.
Założyłem czarną koszulkę, skarpetki i czerwoną bluzę.
Dziewczyna rozczesała włosy i schowała telefon do kieszeni.
Na dole założyliśmy buty i wyszliśmy z domu. Odwiozłem szatynkę.
-To do zobaczenia. - dała mi buziaka.
-Będę po ciebie w pól do trzeciej. - zerknąłem na zegarek.
Mamy jeszcze cztery godziny.
-Okey, to pa. - wysiadła.
-Ubierz się ładnie! - krzyknąłem kiedy wchodziła do domu.
Spojrzała w moją stronę i machnęła lekceważąco ręką. Zaśmiałem się i pojechałem do domu.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka wszystkim :)
Jest tu w ogólne ktoś? :C
Z góry chciałabym Was bardzo przeprosić za dłuższą nieobecność, po prostu nie mam weny.. Postaram się dodawać rozdziały raz w tygodniu..
Poza tym dochodzi szkoła a ja mam po 2 lub 3 kartkówki jednego dnia.. eh.
Jeszcze raz na prawde Was przepraszam!
Mam nadzieję, że jest tu ktoś jeszcze.......
Do następnego ;*
Świetny,już myślałam że nie będzie rozdziału :D dobrze że wróciłaś,czekam na next i życzę weny ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję misiu <3
UsuńJa cie w pełni rozumiem ... Zostanę do końca o mnie się nie martw ;) a teraz co do rozdziału... To kiedy oni w końcu się bzykną?!!! :D weny życzę <3
OdpowiedzUsuńAhahaha xD
UsuńZobaczymy :D
Dziekuje <3
Rozdział jest genialny, wow. *-*
OdpowiedzUsuńTeż jakoś tracę wenę i również mam po 2/3 kartkówki dziennie, więc rozumiem Cię bardzo. :D Ale i tak będę czekać na kolejne rozdziały. :3 Nawet gdyby to trwało wieczność
No to...bardzo dużo weny życzę :D:")♥
Dziękuje bby ;3
UsuńCieszę się, że mnie rozumiecie :))
Boże, dzieło. Kocham Cię.
OdpowiedzUsuńAww ❤❤❤
UsuńŚwietne świetne <3
OdpowiedzUsuńDzieki, dzieki :D :*
UsuńSuper rozdział. Bardzo mi się podoba. Życzę dużo weny :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję xx.
Usuń