czwartek, 1 października 2015

Rozdział Dziewiętnasty.

Ariana Po'V

Do wyjścia zostały nam cztery godziny. W przedpokoju zdjęłam buty i schowałam je do szafki. Wyjęłam z lodówki sok pomarańczowy i wlałam go do szklanki. Wypiłam całą zawartość i ruszyłam w stronę pokoju. Co ja mam założyć? Nie chcę iść elegancko ani zbyt "imprezowo" W końcu zdecydowałam się na bluzę w kolorze pudrowego z napisem "Badass" i czarne legginsy. Z szafki zdjęłam czystą bieliznę (wypadło na czarną). Z wybranym strojem poszłam do łazienki. Ułożyłam ubrania na szafce. Zdjęłam z siebie zbędne ciuchy i weszłam pod prysznic.
Umyłam ciało żelem o zapachu czekoladowym i włosy szamponem o tym samym zapachu. Spłukałam z siebie pianę i wyszłam z kabiny. Owinęłam się szarym ręcznikiem i wytarł dokładnie ciało. Założyłam wcześniej wybrane ciuchy i wysuszyłam swoje długie włosy. Uczesałam je w pół kucyka. No to teraz czas na makijaż. Nałożyłam korektor pod oczy, żeby nie było widać moich 'worów.' pomalowałam rzęsy i zrobiłam delikatnie kreski eyelinerem. Usta pomalowałam owocowym błyszczykiem i wyszłam z łazienki. Byłam czternasta. Chwila, to ile ja siedziałam w tej łazience?! Nie ważne.. Wzięłam czarną torebkę i schowałam do niej: telefon, słuchawki, podpaski, tusz do rzęs, błyszczyk i chusteczki. W korytarzu założyłam, krótkie białe conversy. Mam jeszcze sporo czasu.. Pooglądam telewizję. Włączyłam kanał z bajkami. Leciał "Spongebob" Zaczęłam oglądać. Możecie pomyśleć, że jestem dziecinna, ale na prawdę lubię od czasu do czasu oglądać bajki. Po skończonym odcinku wyszłam z domu, gdyż była 14:30. Jak na zawołanie podjechał Justin. Wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. 
-Hejka. - powiedziałam. 
-Hej, myślałem, że założysz sukienkę. - jęknął. 
-Czyli wyglądam źle? 
-Nie wyglądasz dobrze, nawet bardzo dobrze. - dał mi buziaka. 
-Och, to dobrze. - odetchnęłam. 
W drodze rozmawialiśmy o różnych głupotach. Zatrzymaliśmy się pod domem jak się domyślam rodziców Justina. Chłopak wysiadł i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wysiadłam mówiąc ciche "dziękuję". Dopiero teraz zauważyłam, jak dobrze wyglądał.
Miał na sobie czarne rurki i koszulę i czarno czerwoną kratkę. Na jego nogach były czarne supry. -Idziemy? - spytał. 
-Jasne. - uśmiechnęłam się lekko. -Um.. Justin a co jeśli oni mnie nie polubią? 
-Na pewno Cię polubią, nie wiem jak można ciebie nie lubić. - dał mi buziaka. 
Pokiwałam powoli głową. Nim się obejrzałam staliśmy przed drzwiami. Chłopak zadzwonił dzwonkiem. W drzwiach stanęła Pattie. 
-O już jesteście. - uśmiechnęła się. -Wejdźcie. - odsunęła się. 
Weszliśmy do środka i od razu przywitał nas zapach ciasta. Kobieta zaprowadziła nas do salonu. Usiadłam na kanapie, obok Justina. 
-Dokończę i zaraz zaczniemy jeść. Musimy poczekać na Jeremiego. - powiedziała 
 -Mogę pani pomóc? - spytałam. 
-Kochanie, mów mi Pattie. Jasne, chodźmy. - poszła do kuchni. 
-Nie zostawiaj mnie. - jęknął Justin. 
-Przykro mi, muszę. - wstałam. 
-Nie musisz. - pociągnął mnie za biodra, przez co upadłam na jego kolana. -Tak lepiej. - mruknął do mojego ucha. 
-Justin, no. - próbowałam wstać, lecz trzymał mnie za mocno. 
-Justin... - jęknęłam. 
-Co? - zaczął całować moją szyję. 
-Twoja mama jest w pokoju obok. - warknęłam. 
-No i? 
Usłyszałam kroki, dlatego szybko wstałam. 
-Ariana, idziesz? - spytała. 
-Tak, już idę. - posłałam szatynowi piorunujące spojrzenie i ruszyłam do kuchni.
-Co mogę zrobić? - spytałam. 
-Możesz polać ciasto polewą? - spojrzała na mnie. 
-Jasne. - uśmiechnęłam się. 
Wzięłam garnek w którym znajdowała się polewa. Zaczęłam polewać nią ciasto. Była jeszcze ciepła. Nawet bardzo. 
-Bu! - poczułam ręce Justina na biodrach. 
-Ałć! - pisnęłam. 
Upuściłam garnek, przy tym brudząc się i parząc. 
-Pod zimną wodę! - powiedziała Pattie. 
Wsadziłam palce pod strumień lodowatej wody.
Kiedy nie czułam już bólu wytarłam rękę ręcznikiem papierowym. Westchnęłam na widok mojej bluzy. Była cała w polewie czekoladowej. 
-Justin! Widzisz co narobiłeś?! - pisnęła kobieta. 
-No Jezu, przepraszam. Ariana mi wybaczy, racja? - spytał. 
-Mhm. - mruknęłam, uśmiechając się lekko. 
-Musisz to zdjąć, spiorę plamę puki nie zaschła. Synku daj jej coś z moich rzeczy. -Zdjęłam bluzę i podałam ją mamie Justina. 
Ruszyliśmy na górę. 
-Jakie widoki! - krzyknął Drew, wychodząc z pokoju. 
-Zamknij się. - warknął Justin. -Już, na dół, nie ma czego oglądać. - trzepnął go w tył głowy. 
A ja? Stałam i starałam zakryć swoje ciało rękami. 
-Mamoooo, Justin mnie uderzył. - jęknął, pocierając tył głowy. 
-Nie zachowuj się jak dziecko, Drew. 
Ja i Justin zaśmialiśmy się i weszliśmy po pierwszego pokoju po lewej.
-Dam Ci moją koszulkę, okey? - spojrzał na mnie. 
-Um, jasne. - usiadłam na łóżku. 
Zaczęłam rozglądać się po pokoju. 
Był ładny. 
Ściany były pomalowane na szaro. Meble były w kolorach ciemnych, na środku leżał duży, czarny dywan. Na ścianach wisiały różne zdjęcie i cytaty. 
-Nie jesteś zła prawda? Przecież nie chciałem.. 
-Nie jestem, możesz być spokojny. - pogłaskał go po policzku. 
-Kocham Cię. - pocałował mnie. 
Od razu odwzajemniłam pocałunek. Pchnął lekko moje ciało, przez co leżałam na łóżku. 
-Ładnie pachniesz. - mruknął do mojego ucha.
Przeniósł swoje pocałunku na moją szyję i obojczyki. Jęknęłam cicho, ponieważ zdałam sobie sprawę z tego, że jesteśmy u jego RODZICÓW. 
-Justin.. - szepnęłam. 
-Tak, księżniczko? - na chwilę przerwał i spojrzał w moje oczy. 
-J-ja.. Musimy zejść na dół. 
-Och, okey. - wstał. 
Zobaczyłam lekkie wybrzuszenie w jego spodniach. To przeze mnie? Założyłam na siebie białą bokserkę Justina. Sięgała mi za tyłek, więc wyglądałam w miarę dobrze. Poprawiłam włosy i ruszyłam za szatynem na dół. 
-Miałeś dać jej coś mojego, a nie twojego. - podkreśliła ostatnie słowo. 
-Wiem, ale twoje ubrania są zbyt babcine. - mruknął Justin. 
-Ej! - pisnęła Pattie, kiedy Justin wziął jedną z babeczek. 
-Oj ciii. - Powiedział z pełną buzią. 

*

-Jestem Jeremy, tata Justina. - przedstawił mi się. 
-Ariana, miło mi pana poznać. - uśmiechnęłam się ciepło. 
-Mów mi Jeremy. - zaśmiał się. 
-To jak, siadamy do stołu? - klasnął w ręce i zajął miejsce przy stole. 
Wszyscy zrobiliśmy to samo. Usiadłam przy Drew'ie i Pattie. Na przeciwko mnie siedział Justin, ponieważ, cytuję "muszę wiedzieć ile zjesz''. Nałożyłam sobie kilka, małych pieczonych ziemniaków i coś typu mięso kebab. Do tego łyżkę surówki i zaczęłam jeść. Na początku jedliśmy w komfortowej ciszy. Było słychać tylko cichutką muzykę, która grała z radia z kuchni. 
-Ariana, kochanie, ile masz lat? - spytała kobieta. 
-Szesnaście. 
-To tylko co Drew. - uśmiechnęła się. 
-Wiem. - pokiwałam głową. 
-Ale już niedługo już siedemnaście. - powiedział Justin, poruszając zabawnie brwiami.

*

O dziewiętnastej, wyszliśmy od rodziców szatyna. Wsiadłam do samochodu i westchnęłam głośno. Byłam strasznie najedzona. Zaraz pęknę. 
 -Justin... - jęknęłam. 
-Cioo? - zaśmiał się. 
-Umieram. - zamknęłam oczy. 
-Ojj, biedactwo. - pocałował mnie w policzek. 
Do domu Justina dojechaliśmy po dwudziestu minutach. Wyszłam powoli i ruszyłam w stronę drzwi. Już mi lepiej. Na prawdę nie pamiętam kiedy tak dużo zjadłam. Chłopak otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Zdjęliśmy buty. Usiadłam na kanapie. Poczułam jak Justin usiadł obok mnie. Pogładził mnie po policzku. 
-Kochanie, wszystko w porządku? 
-Tak, już znacznie lepiej, dziękuję. - dałam mu buziaka. 
Podniósł moje ciało do góry i wszedł na górę do jego sypialnii. Położył mnie na łóżku i górował nade mną. Patrzyliśmy sobie przez jakiś czas w oczy. Przysunęłam go bliżej i musnęłam jego usta. Szatyn od razu odwzajemnił pocałunek. Moja dłoń powędrowała pod jego koszulkę. Zaczęłam badać opuszkami palców jego tors. Jęknął cicho, przez pocałunek. 
Po chwili pozbyłam się jego koszulki. Rzuciłam ją na drugi koniec pokoju. Przewróciłam nas tak,że siedziałam na nim okrakiem. Teraz on zdjął ze mnie koszulkę (jego) i rzucił ją. Aha, siedziałam na nim w samym staniku. Zaczął jeździć dłońmi po moim brzuchu. Ponownie zaczął górować nade mną. Swoje pocałunki przeniósł na moją szyję i dekolt. Jęknęłam cicho, ponieważ robił to tak cudownie. Nawet nie zauważyłam kiedy zdjął moje legginsy. Zaczął całować wewnętrzną stronę moich ud. Lekko się spięłam. 
-Spokojnie. - szepnął. 
Wiem, że on nie chce mnie skrzywdzić. Mimo tego, jest zestresowana. Wiem, do czego to prowadzi. Chociaż, w sumie chcę to zrobić. Bynajmniej postaram się. Wiem, że Justin tego chce. Kocham go, jestem w stanie zrobić to dla niego. Rozluźniłam się i po prostu skupiłam na tym, jakie to przyjemne. 
Ponownie wróciłam do moich ust. 
-Chcę tego. - szepnęłam przez pocałunek. 
Odsunął się ode mnie i spojrzał w moje oczy, szukając w nich jakiegokolwiek zawahania. Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Zdjął z siebie spodnie i rzucił je na kupkę z naszymi ubraniami. Jeszcze raz na mnie spojrzał, kiedy jego ręka znalazła się przy zapięciu od mojego biustonosza. Pokiwałam lekko głową, przegryzając wargę. Jednym zwinnym ruchem odpiął mój stanik. Spojrzał najpierw na moje cycki a potem na moją twarz. Jego oczy były jak pięciozłotówki. Zaczął je delikatnie całować. Wygięłam plecy w łuk. To jest takie przyjemne.. Jęknęłam na tyle głośno, że chłopak uśmiechnął się. Zjeżdżał coraz niżej aż doszedł do mojego podbrzusza. Okey, teraz się trochę boję.. Chwycił gumkę od moich majtek i zaczął je powoli zdejmować. Rzucił je za siebie. Właśnie teraz, leżę naga przed moim chłopakiem. 
 -Jesteś przepiękną. - mruknął, krótko całując moje usta. 
Dobrze, że ostatnio się goliłam.. Nie sądziłabym, że zrobię TO. Przybliżył się do mojej kobiecości. Czułam w tym miejscu jego ciepły oddech. 
Po chwili jego usta dotknęły TEGO miejsca. Głośno wciągnęłam powietrze. Zaczął całować moją kobiecość. Jego język zaczął robić kułka na mojej łechtaczce. Jęknęłam zaciskając dłonie na kołdrze. -Juuuustin. - wygięłam plecy w łuk. 
Kiedy poczułam, że jestem blisko szczytu, chłopak przestał. Spojrzałam na niego. 
-Cermu przestałeś? 
-Zaraz będzie lepiej, skarbie. 
Zdjął swoje bokserki, uwalniając swojego "przyjaciela" Przegryzłam wargę, widząc jak duży on jest. Wyjął z szuflady paczuszkę z prezerwatywą i jednym zwinnym ruchem rozerwał ją. Założył gumkę na swojego penisa i ustawił się pomiędzy moimi nogami. 
-Na pewno? - spytał. 
-Tak. - szepnęłam. 
Delikatnie pocałowałam jego usta i położyłam się wygodnie. Zamknęłam oczy kiedy poczułam jak we mnie wchodzi. Na początku bolało. Ale kiedy wszedł całą długością, pisnęłam cicho. 
-Boli? - spytał z troską. 
-Troszkę, ale nie przejmuj się tym. - uśmiechnęłam się delikatnie. 
Zaczął powoli ruszać biodrami i z czasem ból, zamieniał się w przyjemność. Co jakiś czas oboje oboje wydawaliśmy z siebie jęki. 
-Kurwa. - wysapał przy moim uchu.
 -Szybciej. - jęknęłam. 
Nie panowałam nad tym, jakie odgłosy "wydawałam." Czułam się jakbym dryfowała w chmurach. Justin zgiął moją nogę w kolanie, przez co byliśmy jego bliżej siebie. 
-Justin, proszę.. - wygięłam plecy w łuk. 
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, kochanie. - jeszcze bardziej przyśpieszył. 
Po kilku mocniejszych pchnięciach, poczułam, ze jestem na prawdę blisko szczytu. Na czole Justina połyskiwały kropelki potu. Zresztą, na moim na pewno też. Wystarczyły dwa ostateczne pchnięcia i oboje doszliśmy. Chłopak spuścił się w prezerwatywę, chowając głowę w zgłębieniu mojej szyi. Ja wbiłam paznokcie w jego plecy i przejechałam nimi w dół. Jestem pewna, że zostaną na nich ślady. 
Kiedy uspokoiliśmy swoje oddechy, szatyn wstał i wyrzucił zużytą prezerwatywę do kosza. Położył się obok mnie. Przykryłam się kołdrą, co on uczynił zaraz po mnie. Położyłam głowę na jego nagim torsie. 
 -Byłaś cudowna. - pogładził moje włosy. 
-Justin, możemy uznać, że to był mój pierwszy raz? 
-To był twój pierwszy raz. Pierwszy raz robiłaś z miłości. - pocałował mnie w czoło. 
-Idziemy spać? - ziewnęłam. 
-Jasne. 
 Po chwili oboje odpłynęliśmy w głęboki sen.

~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hej wszystkim <3 
W końcu długo wyczekiwana przez Was scena...
Rozdział dodałabym wcześniej (wtorek/środa) ale wszkole nie koniecznie mogłam pisać o tym.. no wiecie.
Mam nadzieję, że Wam sie podoba :*



15 komentarzy:

  1. "Mam nadzieję, że wam się spodoba." Nadzieja matką głupich, oczywiście że spodoba! Twoja twórczość jest dla mnie nałogiem, Bogiem i czymś tam jeszcze xD
    Czekam na kolejny, weny życzę ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny,jak zawsze z resztą ;) czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyno to jest epickie.
    Życzę weny i do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  4. O jezu nie spodziewałam się tego akurat w tym rozdziale, ale napisane extra 👌
    Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  5. O Jezusie. To jest swietne </3 Czekam z niecierpliwoscia na nexta, na okragla 20-stke haha (:

    OdpowiedzUsuń
  6. Super. Bardzo mi się podoba ten rozdział. Zresztą jak każdy. Życzę dużo wełny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku wreszcie się bzykneli :o zajefajny jak zawsze ale teraz jest to epickie cudeńko :)
    Japiernicze ja dziś musiałam biegać w samych spodniach i w staniku po boisku 5 okrążeń bo grałam w butelkę z kolegami xd

    OdpowiedzUsuń
  8. 45 year old Structural Engineer Rollin Ferraron, hailing from Listowel enjoys watching movies like It's a Wonderful Life and Quilting. Took a trip to Wieliczka Salt Mine and drives a Ferrari 275 GTB/C Speciale. sprawdz ta strone internetowa

    OdpowiedzUsuń

Followers