Proszę, przeczytajcie notatkę pod rozdziałem :)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!
Ariana Po'V
Minął tydzień. Dziś pierwszy raz idę na terapię. Do tego w ten weekend wraca Tina! Miałam również "szczerą" rozmowę z Jamesem. Pozwolił nam się spotykać! Do tego od ponad tygodnia ani razu nic sobie nie zrobiłam.
-Ariana, ruszaj się bo się spóźnisz! - krzyknęła mama, wchodząc do salonu.
-Zaraz. - jęknęłam.
-Jest czternasta dziesięć a mamy być tam na piętnastą, więc ruszaj tyłek i idź się przebrać. - zabrała mi pilota i wyłączyła telewizor.
-A co jest złego w tym stroju? - wskazałam na swój strój.
Miałam na sobie szare dresy i białą koszulkę od Justina.
-Chyba sobie ze mnie żartujesz, już wstawaj. - pociągnęła mnie za rękę.
Z głośnym westchnięciem wstałam i poszłam do pokoju. Wyjęłam z szafy czarne, ścisłe rurki z wysokim stanem i biały T-shirt. Założyłam wybrany komplet. Weszłam do łazienki, wcześniej zapalając światło. Wyjęłam kosmetyczkę. Pomalowałam rzęsy maskarą i usta truskawkowym błyszczykiem. Włosy wyprostowałam i zostawiłam rozpuszczone.
-Ariana, streszczaj się! - krzyknęła kobieta.
Umyłam zęby i wyszłam z łazienki. Wzięłam czarną torebkę i spakowałam do niej wszystkie potrzebne rzeczy. Na korytarzu założyłam czarne slip on'y. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i wyszłam z domu. Mama czekała już w samochodzie. Kiedy mnie zobaczyła pokiwała głową i odpaliła silnik.
-Mamy pięć minut, na pewno się spóźnimy. - westchnęła.
Zapięłam pas i wyjęłam z torby telefon. Wybrałam numer do Justina. Tak na prawdę zgodziłam się na tą terapię tylko ze względu na niego.
Jadę na terapię, trzymaj kciuki..
Wysłałam wiadomość i zablokowałam telefon.
-Denerwujesz się? - spytała moja rodzicielka.
-Szczerze? Ani trochę, mam nadzieję, że będzie to ktoś normalny. - wypuściłam głośno powietrze.
-James mówił, że to jego znajomy i, że jest w porządku. - posłała mi słaby uśmiech.
Zaparkowaliśmy pod nie dużym, lecz przepięknym domem. Wysiadłam pierwsza i od razu poszłam do drzwi. Chce mieć to jak najszybciej za sobą...
Zapukałam do drzwi. Po chwili stanął w nich mężczyzna około dwudziestu czterech lat.
Był wysoki. Nie powiem, przystojny ale nie w moim typie..
Był ubrany w czarne jeansy, czarną koszulę i tego samego koloru marynarkę.
-Dzień Dobry. - uśmiechnęłam się delikatnie.
-Ariana, prawda?
-Zgadza się. - wsadziłam kosmyk włosów za ucho.
-Omówię z twoją mamą kilka spraw, Ty idź do pierwszego pokoju po prawej. - posłał mi uśmiech.
Ruszyłam we wskazane miejsce. Otworzyłam drzwi i ukazał mi się mały gabinet.
Ściany były pomalowane na brązowo. Meble były w kolorze jasnego brązu. Na środku był biały, puchaty dywan, na którym stał stół i obok dwa fotele. Było tu mnóstwo dokumentów, teczek i książek. Matko...
Usiadłam na fotelu i wyjęłam moje iPhona z torebki.
Jedna wiadomość.
Trzymam i bardzo Cię kocham :)
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Usłyszał otwieranie drzwi, dlatego schowałam komórkę.
-No, może najpierw Ci się przedstawię. Mam na imię Dylan i mam dwadzieścia pięć lat. Mieszkam z żoną i synkiem, który na trzy latka. W wolnym czasie lubię czytać i podróżować. Jestem terapeutą i będę starał Ci się pomóc. - usiadł.
-Teraz Ty opowiedz coś o sobie. - zachęcił mnie.
Westchnęłam cicho i usiadłam wygodniej na fotelu.
-Jestem Ariana, mam piętnaście lat, szesnaście za tydzień. Mam chłopaka, nazywa się Justin i ma dziewiętnaście lat. Lubię oglądać filmy i spać. - zaśmiał się cicho. -A ja jestem uczennicą gimnazjum. - zachichotałam, na ci mi zrównał.
-No to może opowiesz mi na czym polega twój problem.
-Muszę? - szepnęłam.
-Twoja mama powiedziałam mi wszystko w skrócie ale chciałbym usłyszeć twoją wersję.
-Ojejku. - jęknęłam.
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.
-Zaczęło się jak miałam dziesięć lat. Wie pan jak głupio mi było kiedy na początku przychodził, rozbierał mnie a potem obmacywał? Później to znaczy po jakimś miesiącu zaczął mnie.. Gwałcić. Bolało mnie. Za każdym razem cholernie mnie to bolało.. - ucięłam i westchnęłam głęboko. - Trwało to trzy lata. Codziennie, przychodził do mnie jak wszyscy już spali i to robił. - spojrzałam w okno i przełknęłam ślinę. -Nienawidziłam go za to. Z resztą nadal nienawidzę. Później dopiero po tych trzech latach matka z nim zerwała. Wyprowadził się i od tamtego czasu nie mamy z nim kontaktu. Nie widziałam go, nie słyszałam o nim. Gdybym go spotkała, wiem pan co bym mu zrobiła? - spojrzałam na niego. Pokiwał przecząco głową. -Najpierw bym mu wyjebała a potem wykastrowała. - zaśmiałam się cicho. -Mam nadzieję, że nie zrobił tego innemu dziecku. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że do tej pory miewam koszmary, kiedy on to robi. - odetchnęłam z ulgą kiedy udało mi się to powiedzieć.
Przez chwile milczeliśmy. O dziwo nawet się nie popłakałam. Spojrzałam na Dylana (tak, mówię do niego po imieniu) wpatrywał się w dokumenty, które trzymał w ręku.
Mam dość tej ciszy, ugh...
-Boże... - szepnął i przetarł twarz rękami.
-W porządku? - spytałam cicho.
-Tak, tylko o mój Boże.. - uciął. -Odkąd pracuje nie słyszałem gorszej historii. - mruknął.
Nadal na mnie patrzył. Co do tego co powiedział.. Serio? Moja historia jest jak na razie najgorsza..
Ciszę przerwał dzwonek mojego telefonu. Wyjęłam go i zobaczyłam kto dzwoni. To była Alice.
-Mogę odebrać? - spytałam.
-Tak, ja zaraz wrócę. Idę po coś do picia. - wstał.
Kiedy zniknął za drzwiami, odebrałam telefon.
-Halo? - spytałam.
-Hej. - szepnęła. -Jesteś na terapii? - spytała.
-Tak, czemu dzwonisz? - westchnęłam.
-Muszę Ci coś powiedzieć, to bardzo ważne.
-No to mów do cholery. - warknęłam.
-N-no bo Luke wrócił i..
-Co?! - pisnęłam.
-No tak. Widziałam go dzisiaj i.. -ucięła. -Pytał się o Ciebie. - pociągnęła nosem.
-Dlaczego płaczesz? Przecież to o mnie się pytał. - zmarszczyłam brwi. -Czy on Ci coś zrobił? - zacisnęłam pięści.
-Zaczął mnie obmacywać ale kopnęłam go z kolana w krocze. - zachichotała.
-No i dobrze zrobiłaś. - westchnęłam. - Kurwa, boję się. - przegryzłam wargę.
-Do tego musisz wrócić sama a to daleko. - jęknęła. -Mam nadzieję, że go nie spotkasz.
-Ja też. Dobra Ali muszę kończyć. Do zobaczenia w domu.
-Uważaj na siebie. - powiedziała i rozłączyła się.
Schowałam telefon do torby i przyciągnęłam nogi do klatki piersiowej. Teraz znów może to zrobić...
Ta myśl ciągle chodziła mi po głowie. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Szybko ją starłam. Nie może zobaczyć, że coś jest nie tak..
Wtedy drzwi się otworzyły.Do środka wszedł Dylan z dwoma szklankami wody. Postawił jedną przede mną. Wzięłam ją i upiłam dwa łyki.
-Mimo tego, że mieliśmy mieć godzinę.. Możesz zostać dłużej? Chcę ci zadać kilka pytań. - wziął teczkę i wyjął z niej dwie kartki.
-Jasne. - uśmiechnęłam się delikatnie.
*
Jest dziewiętnasta. Przedłużyło się nam o trzy godziny...
-Do następnej wizyty. Przepraszam, że tak nam się przedłużyło. - westchnął odprowadzając mnie do drzwi.
-W porządku. Zresztą i tak bym nic nie robiła.. - zachichotałam.
-Może Cię odwieść? - spytał.
-Nie dziękuję, przejdę się.
-Na pewno? Zaczyna się ściemniać. - podrapał się w tył głowy.
-Na pewno, poradzę sobie. - posłałam mu uśmiech.
-No dobrze. Do zobaczenia. - mruknął.
-Pa. - pomachałam mu.
Wyjęłam z torebki słuchawki i podłączyłam je do telefonu. Puściłam piosenkę Where are you been Rihanny. Schowałam telefon do kieszeni i ruszyłam w stronę domu. Pójdę przez park, będzie szybciej. Co do tej terapii, nie jest zła. Rozmawialiśmy nie tylko o tym problemie. Szłam wolnym krokiem, ponieważ nie musiałam się śpieszyć. Zobaczyłam kilka chłopaków koło dwudziestu trzech lat, którzy siedzieli na ławce. Pili i.. Ćpali. Nie powiem, boję się. Ruszyłam szybciej i zatrzymałam piosenkę. Jak będą za mną szli, będę słyszeć.
-Ej ślicznotko! - usłyszałam.
Moje serce zaczęło bić dwa razy szybciej. Przyśpieszyłam kroku i nie odwracałam się.
-Chodź do nas!
Ręce zaczęły mi się pocić, o mój Boże.. a co jeśli oni coś mi zrobią?! Pokiwałam głową i skręciłam w boczną uliczkę.
Brawo, jesteś bardzo inteligentna..
-Skarbie, rodzicie ci nie mówili, że takie ładne dziewczynki jak ty, nie powinny chodzić o tej godzinie same? - zapytał jeden z nich.
Zaczęłam się powoli cofać, ale uderzyłam w coś, albo raczej kogoś. Przestraszona odskoczyłam i spojrzałam na tą osobę. Była mi jakoś znajoma.. Mimo tego, że miał na głowie kaptur rozpoznałam go po budowie. To był on. Luke. Moja twarz momentalnie pobladła. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleję.
-Znów się spotykamy, słoneczko. - mruknął.
Jego głos.. Nawet on jest przerażający.
Zaczęłam ponownie się cofać no i uderzyłam w ścianę. Zajebiście..
-Nie uciekaj, to nic nie da. - podszedł do mnie i przycisnął mnie do ściany.
-Z-zostaw mnie proszę. - szepnęłam, patrząc na swoje buty.
-Nie ma szans. Teraz wydoroślałaś więc będzie nam jeszcze lepiej. - pogładził mnie po policzku.
Boję się, tak cholernie się boję. Dłonie zaczęły mi się pocić. Moje oczy się zaszkliły. Nie mogę się przy nim rozpłakać..
-Zrobię wszystko co chcesz ale błagam nie rób tego. - westchnęłam.
-Zamknij mordę, suko. - warknął.
Nienawidzę go! Tak cholernie go nienawidzę! Mam pomysł. Ucieknę mu. Teraz albo nigdy. Zgięłam nogę w kolanie i z całej siły kopnęłam go w krocze.
-Kurwa mać. - zgiął się w pół.
Ruszyłam biegiem do domu. Biegłam ile sił w nogach. Łzy kapały z moich oczu i zamazywały mi obraz. Szybko otworzyłam bramkę i wbiegłam do domu.
-Ariana, to ty? - spytała mama.
Zignorowałam ją i wbiegłam do pokoju, zatrzaskując drzwi. Zdjęłam buty i kurtkę, rzucając je na bok.
Położyłam się na łóżku i nakryłam kołdrą pod samą szyję. Zacisnęłam powieki, żeby przestać płakać.
Nie chcę, żeby ktokolwiek mnie teraz zobaczył. Wstałam i zamknęłam drzwi na klucz. Wyjęłam z jednej szuflad paczkę papierosów. Wyjęłam jednego, wsadziłam pomiędzy wargi. Podpaliłam końcówkę i mocno zaciągnęłam się dymem. Mam dość, kurwa! Jak już zaczęło się układać, znów się zjebało. Ta, jak zawsze. Skończyłam palić. Muszę się wykąpać. Otworzył drzwi i weszłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi na klucz. Zdjęłam brudne ubrania i wyrzuciłam je do kosza na brudy. Wsunęłam się do kabiny i odkręciłam wodę. Od razu zaczęłam się myć. Namydliłam ciało waniliowym żelem. Włosy umyłam szamponem o tym samym zapachu i spłukałam pianę. Wyszłam z pod prysznica i owinęłam się fioletowym ręcznikiem. Kiedy chciałam się ubrać w bieliznę, przypomniałam sobie, że jej nie wzięłam. Warknęłam cicho i wyszłam z łazienki. Na palcach poszłam do pokoju i zamknęłam drzwi.Podeszłam do szuflady i wyjęłam niebieską, koronkową bieliznę. Zrzuciłam ręcznik i założyłam majtki i stanik. Wyjęłam z szafy biały crop top i założyłam go na siebie. Zerknęłam na zegarek, który wskazywał godzinę 20:48. Mimo tego, że jest wcześnie wsunęłam się pod kołdrę i przykryłam pod samą kołdrę. Usłyszałam głos informujący mnie o przychodzącym sms-ie. Westchnęłam głośno i wstałam. Wyjęłam telefon z torby i odblokowałam go.
Od nieznany:
Wyglądasz zajebiście, ale następnym razem, bądź bardziej ostrożna, kiedy się przebierasz.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hejka :)
W końcu udało mi się skończyć ten rozdział..
Do tego, wena znów powoli mnie opuszcza :/
Teraz zaczął się rok szkolny, dlatego rozdziały będą pojawiać sie nieco rzadziej.
WPISUJCIE SIE DO INFORMOWANYCH!
Do tego jeśli chodzi o komentarze, proszę Was.. dla was minuta a dla mnie motywacja do dalszego pisania.
Statystki pokazują, że rozdział wyświetliło/przeczytało 150 osób a komentarzy jest zaledwie 8.. to przykre.
Do następnego :)
Ps dziś są moje urodziny ;D
Świetny rozdział :3
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego ❤❤
Cieszę się, że Ci Się spodobał x
UsuńDziękuję ❤❤❤
Zajebisty rozdział :o jestem ciekawa do będzie dalej.
OdpowiedzUsuńA no i wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! Przede wszystkim bardzo dużo weny, zdrówka i zajebistych ocen ;D
Dziękuję bardzo <3!
UsuńŚwietny rozdział i wszystkiego najlepszego♡♥
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo <3!
UsuńO boże dziewczyno! Zawał, zawał i jeszcze raz zawał. Nienawidzę Cię. Kc.
OdpowiedzUsuńHaha xD mam nadzieję, że się podoba :D
UsuńA i wszystkiego najlepszego! Spełnienia marzeń ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję <3!
UsuńCzemu ?? Czemu on wrócił:( zajebisty wszystkiego najlepszego!! Zdrowia szczęścia miłości i weny i spotkania jb !! Wiem jest przepierdzielone początek roku i tyle debile zadają!!! Rozumiem że rzadziej będą. Kc <3
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo x
UsuńJejku, uwielbiam Cię hahah xD <3!
Czy ten debil musiał wrócić??? Ile się dzieje. Nie moge się doczekać następnego rozdziału. Spóźnione ale wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia, spotkania Justin'a i spełnienia wszystkich marzeń. Życze weny
OdpowiedzUsuńNa prawdę bardzo dziekuje <3
UsuńJejku, czemu ten luke powrócił :(
OdpowiedzUsuńAw no musi sie coś dziać xD
Usuń